O przebaczeniu tyle już powiedziano i napisano, gdyby choć połowę z tego co powiedziano wprowadzono w życie, ludzkość byłaby dawno zbawiona a my bylibyśmy świetlistymi aniołami. Jedna ważna myśl przyświeca mi dziś, którą chcę się z wami podzielić. Myśl o straszliwym cierpieniu, o pułapce, zamknięciu i czarnej rozpaczy, o bólu przekraczającym wyobrażenie tego co ludzkie…… i o lekarstwie- jedynym- przebaczeniu.
Jesteśmy świadkami własnych przekonań wykonywanych w praktyce, jesteśmy też świadkami dla innych, i poprzez to wszystko czym się stajemy jesteśmy fundamentem nowego świata. Okres próbny się zakończył, teraz nadszedł czas praktyki i sprawdzania siebie i swego wyobrażenia na własny temat w praktyce.
I oto jesteśmy jedną nogą mniej lub bardziej w nowym świecie. Tak bardzo zmieniamy nasze ogródki, nasze wewnętrzne przestrzenie, że czasem mamy sami problem z rozpoznaniem kim naprawdę jesteśmy, byliśmy lub dopiero się staniemy w tym czasie zamieszania, chaosu, naprawy, przemiany. Teraz kiedy już cofnąć się jest za późno musimy wszyscy zebrać się na odwagę by do końca stawić czoła swoim mniejszym i większym słabościom, temu co nas ogranicza a czemu nie chcieliśmy się wcześniej przyjrzeć, dziś ma już wyboru. Ten kto odmówi spojrzenia będzie czuć, że jego życie przypomina zwężającą się klatkę, która niczym więzienie coraz bardziej krępuje ciało i duszę, ograniczając jej drogę, wybory, możliwości.
Nie ma już zatrzymania rozpędzonego pociągu w biegu, z szeroko otwartymi oczami obserwujemy zmieniającą się rzeczywistość wokół nas i powoli wszyscy żegnamy się z przekonaniem, że stare układy, systemy porządki wrócą. Nie wrócą. Świat nabrał tempa i dojrzał do zmian, wszechświat się niecierpliwi i wymusza na nas tzw. ogarnięcie się, bo czasu już nie ma na leniwe przeciąganie się w łóżku. Każdy już widzi, że nie da się uciec przed tym co idzie i trzeba po prostu spojrzeć otwartymi ze zdumienia oczami na to co widać już gołym okiem.
Tyle pięknych i mądrych słów, tyle inspiracji i uniesienia płynie do nas teraz poprzez różne istoty, ludzi. Wydaje się jakby wszechświat dwoił się i troił by zapewnić nas o swojej miłości, wsparciu, opiece. Wszystkie energie wyższe, w tym my sami staramy się prześcignąć siebie samych w udowodnieniu nam, że miłość jest naprawdę bezkonkurencyjna, niezbywalna i nie przegrywa na dłuższą metę, ona nie odrzuca. Jesteśmy teraz jak dzieci pilnie strzeżone przez troskliwą Matkę, która z troską patrzy na zszywanie rany na rozbitym kolanie swego maleństwa, wie, że oczyszczanie rany zapiecze, wie, że zszycie zaboli i robi wszystko co w Jej mocy by zapewnić swoje dziecko, że ból minie, że rana się zagoi, ale najpierw trzeba pozwolić ją oczyścić i założyć lekarstwo. Dziecko nie zawsze widzi matkę, czasem jest tak przerażone tym co się dzieje, co ma się wydarzyć, że zapomina o zaufaniu i miłości do rodzica, czasem krzyczy i wyrywa się, czasem trzyma kurczowo rękę mamy, czasem patrzy w oczy matki i widząc całą jej miłość i spokój siedzi, bo ona go tu przyprowadziła i stąd wyprowadzi.
Jedyna walka jaką toczymy to walka z samym sobą. Jedyne zwycięstwo jakie mamy odnieść to zwycięstwo nad sobą. Wszystko poza tym to iluzja. To scenariusze do gry. Ilu ludzi tyle scenariuszy, ile potrzeb, chęci, zachwytu, zainteresowania tyle mnogości i różnorodności wersji gry do zagrania. Bieganie za lustrzany zajączkiem. Co dusza zapragnie? Ale czy na pewno dusza tego pragnie czy osobowość narzuca swym ograniczonym pojmowaniem ten ciągły bieg od jednego straganu z atrakcjami do drugiego?
Rzeczywistość kształtuje się na naszych oczach co dzień, ale nie zawsze jest tak wyraźna jak teraz. Walka o duszę ludzką przechodzi nam koło nosa, przesuwa się przed oczami, a my albo zasłonimy oczy z obawy przed niewygodą i szokiem jaki niesie prawda albo rozpoznamy gdzie stoimy aktualnie a wraz z tym damy sobie szansę wyboru.
Świat się zmienia a my w nim i z nim. Nasze rozemocjonowanie wydarzeniami tak nas wciąga, że nieraz nieco opóźnia pracę na większym planie. Jak dzieci gorączkowo biegamy od jednej nowinki do drugiej by nasycić głód adrenaliny. Wchłonęliśmy już wystarczająco, teraz czas poukładać się z tym co widzimy i dalej trwać działając lecz nie rozrzucać i nie potrącać tyle drobiazgów wykonując plan, który zaczyna się wyłaniać. Pomyśl 3 razy, zrewiduj to co przemyślałeś kolejne trzy, sprawdź dokładnie zanim zaczniesz działać. I pamiętaj, spiesz się powoli.
„Kiedy wkładamy cały swój umysł, energię i środki w to, aby uwierzyć w coś co nie istnieje, wtedy jawi się to jako coś istniejącego i to właśnie jest maja-iluzja. Nie zastanawiaj się nad złem, diabłami, grzechami czy mają, ponieważ opanuje cię smutek i będziesz zestresowany. Nawet osoby uduchowione angażują się w potępianie świata za brak własnego postępu. Słabość ta ma ogromne znaczenie w tworzeniu barier. Z powodu braku szczerości, uczciwości, wierności i prawdomówności nie uświadamiamy sobie kim jesteśmy. Projektujemy naszą słabość na zewnątrz i sądzimy, iż rzeczy tego świata są źródłem naszych przeszkód.” – Swami Rama.
Polecam film poniżej, by posłuchać bez oceniania, wytrwać kiedy coś wkurza a na pewno się sporo nauczycie o sobie i dużo wiedzy o świecie przemycicie tzw. do swego świata bańki, wiedzy z której warto skorzystać.