Każdy chce być prawdziwie, szczerze, na zawsze kochany. Tyle wiemy. Natomiast z tego punktu wychodząc rzadko zastanawiamy się dlaczego wielu z nas takiej miłości nie doświadcza, nie napotyka, nie czuje. Rzadko potrafimy spojrzeć na siebie i swoje przeszłe życie oczyma bezstronnego świadka, lub choćby bez urazy, żalu, wyrzutu. Osądzamy wszystkich, wszystko, stale i siebie samego też- niestety, nieświadomie obarczając się ciężarem winy. W teorii każdy chciałby być lubiany, każdy chciałby kochać i być kochanym, ba nawet dobrze myśleć o innych…gdyby ci inni byli tacy jak być powinni według naszej miary.
Każdy człowiek jest lustrem, w którym się przeglądam.
We wnętrzu jestem wolna jak ptak, lekka jak motyl, zawsze akceptowana, zawsze kochana, zawsze bezpieczna, nigdy samotna, choć sama. Tu wzbijam się na wyżyny mego Ja, przeglądam się w oczach Boga i odpoczywam wiedząc, że doskonałość jest zachowana dla mnie….. Teraz rozgrywam w czasie różne wersje siebie w drodze do tej ukochanej, poznaję odcienie siebie i dziękuję Bogu za nieskończoność doskonałości, jakości jakie mogę dotknąć poczuć przez siebie. W każde teraz wiem, że Ty zawsze zachowasz dla mnie doskonały obraz mojej duszy. Ufam i idę, idę bo wiem, że to co nie jest mną w Tobie odpadnie jak kurz gdy ujrzę ciebie- siebie. I gdy tak ukochałam ten ideał, to piękno, proszę ciebie byś pomógł mi zapomnieć to co nie jest Mną a co przyjęłam do siebie. Pomóż mi puścić, przebaczyć, i zapomnieć co nie stanowi prawdy, którą kocham w Tobie. Uczę się kochać siebie- ciebie coraz bardziej. W ciszy poznaję miłość, absolutnie czystą, bezwarunkową, kąpię się w jej kroplach tęczy, mżawka miłości zrasza mi twarz i spływa po szyi, ramionach, namaka moje ubranie, śmiech uwolnienia wydobywa się z mego gardła…. i płacz, płacz dziecka, które na przemian śmieje się i płacze, bo odnalazło – prawdę o sobie. Teraz nic już nie zaprzecza Tobie. Oddychaj pełną piersią czując jak się unosisz, wraz z oddechem unosisz się w lekkości swego bytu, że nie jesteś tym ciałem przypominając. Nie tym i nie tamtym wyobrażeniem o sobie jesteś, lecz ….z pokorą przymykasz powieki by opadły na miłosną prawdę twego pochodzenia, tak czystą, że wypowiedzenie jej byłoby niemożliwe. Z tej czystości, lekkości siebie wyszłam i do niej powracam by zaczerpnąć kolejny oddech pamiętający siebie, by oddychać ideałem, by wielbić i dzięki czynić, a dzięki temu zapisać coraz więcej Siebie w sobie.