mar 01 2017
PRACA NA GŁĘBSZYCH POZIOMACH UZDRAWIANIA DUCHOWEGO
To jak siebie widzimy lub chcemy widzieć nieraz nie musi mieć wiele wspólnego z tym co się ujawnia gdy życie weryfikuje nasze postawy. Każdy z nas łatwo powie o sobie, że jest W ZASADZIE dobrą osobą i rozumie przez to, że jest np. dobrym rodzicem, koleżanką, sąsiadem, pracownikiem, itp. Tylko co znaczy te ‘w zasadzie’ dla każdego, na ile określasz swój limit bycia dobrym człowiekiem, porównując się zawsze do kogoś umownie niżej lub wyżej na swojej drabinie rozwoju, podróży do własnych przestrzeni Nieba? Kontynuuj czytanie »

Matrix, mierz siły na zamiary? A może czasem trzeba skoczyć jak główny bohater bez zastanowienia…. I przezwyciężyć matrix –własny sen o sobie…swoje ograniczenia…
Często słyszę jak kobiety skarżą się, że mają pecha do przyciągania podobnych facetów- trudnych, kłopotliwych, nie odpowiedzialnych… albo że w ogóle nie mogą nikogo spotkać a tak bardzo chciałyby z kimś ułożyć sobie życie… Inne czekają aż pojawi się ten jeden, dobry, kochający, i wtedy będą gotowe zostawić tego, z którym ‘męczą się’ od lat, a jeszcze inne hmm nie są gotowe pozwolić komuś wkroczyć w swoje życie i chwytają się przejściowych opcji żeby tylko nie dać człowiekowi uprawnień do swojego życia, przestrzeni.
Czujesz dotyk trawy, jej zapach, miękkość, łaskotanie? Sprawia ci radość, czy myślami jesteś w innej rzeczywistości, błądzisz poza teraz? Umiesz świadomie być w tym teraz czy stale gonisz myślami szlakami przeszłości lub kalkulowanej, a czasem odkalkowanej z przeszłości przyszłości? Czasem by stworzyć coś nowego, zacząć od nowa, od nowego siebie, trzeba umieć spojrzeć na świeżo na siebie w dziś, wyłączyć się na moment – trwać przez chwilę bez powielania schematów myślowych.
Kto to jest ten ja, w którego wierzę? Aby właściwie odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by rozebrać na czynniki pierwsze przekonania, wierzenia dotyczące tego czym dla ciebie jest ja, co to jest ego, a co to jest Ja, czy masz zaufanie do siebie jak człowieka- osobowości, do swego ego wybudowanego na podstawie zestawu poglądów wpajanych od dzieciństwa? Czy masz aż tak wielkie zaufanie do tego siebie-osobowości wykreowanej w tym świecie, że unosi cię to na duchu gdy się topisz w rozpaczy? 
Po raz kolejny już piszę o temacie, który raz na jakiś czas wyskakuje, bo przychodzi naturalnie- jakby wynika ze specyfiki mojej pracy. I po raz kolejny staram się podkreślić, że nie da się powiedzieć, że tzw. zły los, klątwa, urok, magia, która jest ‘do nas przyklejona’, to coś co nie ma ze mną nic wspólnego, bo to ktoś na mnie rzucił, ktoś obcy, ktoś zły i niegodziwy a ja jestem tylko niewinną ofiarą… Cały problem nie w tym czy mamy coś przy sobie, czy nie, tylko czy jesteśmy wstanie przyjąć informację i sobie z nią poradzić, informację, że te tzw. klątwy, czarna magia to taki mechanizm, który uruchamia się i działa, ma wpływ i możliwość siania spustoszenia w twoim życiu, bo ty w jakiś sposób poprzez swoje czyny, zachowania, działania umożliwiłeś temu czemuś, stworzyłeś odpowiednie warunki na zahaczanie się w twoim systemie-życiu.
Rozmawiałyśmy ostatnio z przyjaciółka nad tym jak to święta powoli tracą swój duchowy wymiar i stają się raczej obyczajowym, kulturowym wydarzeniem oderwanym od swoich rzeczywistych korzeni i przede wszystkim tego czym są: od tej Dobrej Nowiny dla duszy ludzkiej…
Nie da się być tutaj samemu, jeżeli odrzucasz ludzi, to znak że nie umiesz kochać lub masz z tym problem, nie potrafisz rozpoznać, że każdy człowiek to odbicie Boga bardziej lub mniej doskonałe…
Kiedy życie nas przygniata a my patrzymy na innych, że nie powinno im się dobrze powodzić bo są w naszym wyobrażeniu złymi ludźmi, wiele krzywd innym wyrządzili a mimo to los wydaje się im sprzyjać i odwrotnie gdy wydaje nam się, że nie zasłużyliśmy na taki los jaki nas spotyka, bo przecież jesteśmy dobrymi ludźmi, nic złego nikomu nie uczyniliśmy a pasmo nieszczęść ciągnie się za nami…