sty 21 2017

Stwarzanie siebie na nowo, świadome bycie w teraz

Czujesz dotyk trawy, jej zapach, miękkość, łaskotanie? Sprawia ci radość, czy myślami jesteś w innej rzeczywistości, błądzisz poza teraz? Umiesz świadomie być w tym teraz czy stale gonisz myślami szlakami przeszłości lub kalkulowanej, a czasem odkalkowanej z przeszłości przyszłości? Czasem by stworzyć coś nowego, zacząć od nowa, od nowego siebie, trzeba umieć spojrzeć na świeżo na siebie w dziś, wyłączyć się na moment – trwać przez chwilę bez powielania schematów myślowych.

Czasem mamy nie wiedzieć co będzie dalej, żeby w tym wycinku czasu, który jest teraz umieć zachować się bezstronnie – najlepiej jak potrafimy, dać z siebie wszystko, przejść z wysiłkiem woli, z nadzieją w sercu…. Bo gdybyśmy już wiedzieli, że później nasza droga pójdzie i tak innymi ścieżkami poddalibyśmy się na starcie, lub wykonali zadanie na ‘odwal’ i żadna wiedza, nauka by się po tym ‘staraniu’ nie ostała. Czasem robimy coś nie dla efektu po ludzku rozumianego jako zysk widoczny, lecz dla siebie- dla transformacji, przemiany, zrozumienia, lub po prostu jakiś danych, które przysłużą się nam później w kolejnym zadaniu życiowym, bez czego nie potrafilibyśmy ogarnąć przyszłych doświadczeń. To jak z pracą, być może nigdy nie chciałeś być księgowym ale rachunek musisz umieć wystawić gdy chcesz prowadzić własną działalność…

Trzeba umieć, uczyć się w każdym jednym momencie naszego życia, doceniać to czego akurat się uczymy, jako coś równie istotnego jak to co wywołuje efekt natychmiastowy. Warto pamiętać, że nie zawsze z tego wycinku w czasie widać całość obrazu, dlatego trzeba się nastawić na bycie uważnym, otwartym, przychylnie nastawionym do siebie w tej sytuacji. Pewien mistrz powiedział: ćwicz uważność… Ot pięknie brzmi ale co to właściwie znaczy, co dla mnie to oznacza, jak ja mam to coś ćwiczyć, zresztą nie mam czasu… Uważność to w zasadzie coś co nie zabiera nam czasu tylko jakby dodaje, 🙂 bo ułatwia życie-umożliwia czucie sekund, minut, przepływającej energii życia przez mnie… Jak? Zawsze staraj się widzieć siebie w teraz, śledzić bieżącą myśl a nie zmartwienia przyszłości, zadania na przyszłość, plany na weekend. Jedno naraz. Irytuje mnie ten człowiek? W zasadzie dlaczego? Rozpoznaj –ćwicz się rozpoznawać swoje emocje w chwili gdy je czujesz jak swego rodzaju odrębne zjawisko, przyjrzyj się jak robaczkowi pod mikroskopem z otwartym umysłem, zauważ myśl powiązaną wyhodowaną sztucznie z poziomu poglądów, przemyśleń. A gdy wespniesz się wyżej, zauważysz że nie atakują cię myśli i emocje innych, bo nie traktujesz ich jako czegoś hmmm niezmiennego, i nie nadajesz im wartości większej niż powinieneś… W pewnym sensie wiąże się to od razu z puszczeniem tego, nie zatrzymywaniem jako czegoś istotnego w sobie– z wybaczeniem… Istotą rzeczy bowiem jest to co niezmienne, trwałe czyli prawdziwe… Gdy tego dotykasz rozpoznajesz to natychmiast . To aspekt duchowy, który musi się łączyć z uczuciowym, by nie zaginąć w otchłani emocji.

W byciu na teraz, w tym nie widzeniu co dalej, trzeba umieć też przyjąć ze spokojem fakt, że nie musimy teraz naprawiać całości, zobaczyć efekt końcowy, zmienić coś w stu procentach, wielu ludzi poczytuje to jak porażkę i poddaje się. Nie umiemy doceniać wysiłku, drobnych zmian, które dla kogoś innego są krokiem milowym, a dla nas np. tylko –aż wskazówką potrzebną do dalszych badań- gdyby naukowiec poddawał się na drugi trzecim odcinku badań nigdy byśmy nie mieli wielkich osiągnięć ludzkości. Trzeba uczyć się przyjmować, że jeśli tyle na dziś ten człowiek, ja jestem wstanie wzrosnąć, pojąć, przenieść sobą i w sobie to znaczy, że to wysiłek też godny uznania, trzeba umieć podziękować za niego na dziś- to nauka o wdzięczności. Za często wylewamy dziecko z kąpielą, za często chcemy już, na zaraz, już cudów wielkich, tymczasem nie doceniamy istoty samego procesu, drogi, nie umiemy się nią cieszyć, czuć jej, czyli czuć że żyjemy…. Stale błądzimy myślami w przyszłości –planach zamiarach lub przeszłości-rozgoryczeniu, urazie, żalu…niestety rzadziej, w tych miłych i dobrych wspomnieniach, które są jak przypomnienie –dzwonek łagodnego budzika podnoszą naszą wibracje i otwierają bramy dla lepszych wydarzeń w życiu ( o ile istnieje coś takiego jak przyjemny budzik- 🙂 hihi zobaczcie jaki stereotyp od razu się uruchamia w skojarzeniu- nie cierpię budzików-nie cierpię pobudek- wstawać, co za zniechęcenie za sobą na starcie pociąga wciągając nas w uwikłanie na minus…).

Zobaczcie, że przeważnie mamy też tendencję by traktować innych ludzi jak zamkniętą książkę, zamykamy ich w zawiasach, zamiast zostawić cudzysłów otwarty by ona, on mógł dopisać jeszcze coś, dodać, rozwijać się zmieniać… Bywa też i tak że nie potrafimy po prostu trwać przy kimś z tym otwartym zawiasem, z tym znakiem zapytania, z tą wolą otwartą na tak… i przyjmujemy, że to kim jest na dziś jest wynikiem końcowym dla nas lub szkoda nam czasu na czekanie na zmianę, potrzeba nam innych pobudek do rozwoju  na dziś, lub szukamy bo taką uznajemy w sobie potrzebę… I nie ma tu jednego dobrego rozwiązania dla wszystkich, czy zostać czy odejść, wszystko kwestia woli pracy hmm w takich lub innych warunkach, siły, chęci, dystansu, tego co z tego punktu w czasie jesteśmy wstanie ocenić na plus, lub przewartościować na plus w sobie w byciu z kimś- to trudne, szczególnie gdy wzór, który utrwaliliśmy w sobie w kontaktach z kimś jest powielany od lat na minus…

Ileż ludzi mówi, o gdybym to wiedział 20 lat wcześniej, gdybym ….to nigdy bym za niego nie wyszła, nigdy bym nie poszedł do tej szkoły, nigdy bym nie wyjechał zagranicę, albo nigdy bym nie podjął tej pracy… Tymczasem każde jedno z tych doświadczeń przysłużyło się czemuś, ustanowiło ciebie tym kim jesteś teraz, hmmm i nie tyle w plusach czy minusach-  bo o tym sam decydujesz, po prostu dało ci możliwość –stworzyło okazję do zakosztowania, wypróbowania siebie w zetknięciu z konkretnymi doświadczeniami, mechanizmami, które miały działać na ciebie w ten a nie inny sposób sprawdzając w pewnym sensie twoje reakcje, popychając cię czasem ku przepaści by cię zmusić do konkretnej reakcji, czasem pokazują marchewkę by dodać ci odwagi do zmiany, a czasem pokazując dosłownie kim się staniesz jeśli pójdziesz tą drogą. Każdy jeden człowiek, grupa ludzi, mechanizm, ustawia cię w konkretnych zadaniach, doświadczeniach położeniach byś z tej sytuacji uczył się wyciągać wnioski- takie, które pomogą ci ustanowić lepszego siebie, lub poznać różne jakości siebie w doświadczeniu- bo czasem dopiero po spróbowaniu wiemy czy chcemy tego czy nie i w jakiej jakości. Niby rozumiemy czym jest dobro i zło, ale jeśli nie widzimy czasem naocznie czyjejś szkody, to nie umiemy odczuć, pojąć w praktyce czym to jest, że to co robię jest złe bo ktoś cierpi…bezpośrednio lub pośrednio przez moje zaniedbanie, lekkomyślność, wygodę, pobłażanie, folgowanie sobie.

A zatem stale i nadal ćwiczenie uważności i wdzięczności- czyli docenianie każdej chwili, nawet pozornie nudnej… Nuda? Nie, raczej okazja do zobaczenia siebie w tym teraz bez łączenia się poprzez proces emocjonalny z przeszłością lub przyszłością. Czyżbyś nie był ciekaw sam siebie- najciekawszej osoby dla ciebie w twoim życiu? Popatrz na siebie jakbyś obserwował nowe zjawisko, całkiem świeże i cieszył się tą chwila hmmm jakby zatrzymania w biegu, rzekłabym zawieszenia w czasie :). To swoisty urlop od siebie w starym ujęciu- bardzo odświeżające i pomocne w  regeneracji sił… W tym teraz potrafisz strząsnąć z siebie wszelkie niezadowolenie, bo go teraz nie ma, w tym teraz potrafisz poczuć ulgę bo nie ma  nic innego niż ty w spokoju, w ciszy, bo nie ma nic prócz dziecka, które patrzy na wszystko ze świeżością…do dziś został mi w głowie cytat z ‘Ani z Zielonego Wzgórza’: „Jutro jest nowe i wolne od błędów…”. Choć ja te jutro zamieniłabym na Teraz, bo jutro nadal więzi w myślach w gonitwie za lustrzanym zajączkiem,  i oddala od tego teraz- bo to teraz już jest nowe i wolne –jest czystą lśniącą chwilą nieskończoności, w której stwarzasz siebie na nowo…lub raczej odkrywasz siebie na nowo, bo doskonałości nie da się stworzyć, ona już jest w nas, my tylko uczymy się ją przypominać – jak zakopany skarb w nas, który stale nawołuje by go odszukać, odkryć i zobaczyć.

I kiedy ten wewnętrzny skarb stanie się tym co zewnętrzne wówczas nie będziemy już potrzebować okoliczności zewnętrznych by kierowały nami, zmieniały nas lub pobudzały do czegoś, nie będziemy już liśćmi na wietrze lecz będziemy świadomymi współtwórcami rzeczywistości.

Magdalena

Brak komentarzy