sie 27 2020

Przed metą warto zawalczyć o wynik ze zdwojoną siłą.

Ślimak, Pokonać Przeszkodę, Będzie, Zrobiony, Odważny

Rzeczywistość kształtuje się na naszych oczach co dzień, ale nie zawsze jest tak wyraźna jak teraz. Walka o duszę ludzką przechodzi nam koło nosa, przesuwa się przed oczami, a my albo zasłonimy oczy z obawy przed niewygodą i szokiem jaki niesie prawda albo rozpoznamy gdzie stoimy aktualnie a wraz z tym damy sobie szansę wyboru.

Patrząc na czas po ludzku, to jest kluczowy czas na dokonanie wyboru, na postanowienie jaki chcę być a jaki jestem, jaki wpływ chcę mieć na decydowanie o sobie a ile z tego już oddałem w obce ręce.

Wszystko i tak rozgrywa się w naszym własnym świecie, na naszej prywatnej scenie, jeden przejdzie przez rozżarzone węgle i stwierdzi, że nic nie poczuł, inny wyjdzie z poparzeniami 3-ciego stopnia. Rzeczywistość jest subiektywna w ramach tej samej drogi, okoliczności te same ale jakże różne dla różnych potencjałów, dusz, świadomości. Dziś już nie ma czasu na pytania o naturę duszy, o energię, Boga, Źródło, to już powinniśmy dawno mieć opanowane. Teraz liczy się nasza determinacja i umiejętność rozróżnienia, co jest tą wibracja, która jest z twego źródła, a co jest kuglarzem, który wciska produkt zastępczy, i choćby wychwalał go pod niebiosa i twierdził, że nie wiem czym pachnie, nie powinno być w nas chwili wątpienia, że to trucizna w ładnym opakowaniu.  A przynajmniej szybkie rozpoznanie. To co dziś dzieją się na szeroką, jawną i zadziwiającą wręcz skalę, to próba wrobienia nas w sprzedanie duszy- nieskończonego bogactwa i potencjału. Taka wymiana na tanią podróbkę, gdzie w kontrakcie małym druczkiem zaszyfrowane są symbole sprzedaży. Skrawek po skrawku, kawałek po kawałeczku aż w końcu już zapominamy że mieliśmy coś tak wartościowego, że nigdy za nic nie chcielibyśmy się tego pozbyć, bo jest to bezcenne we wszechświecie.

Na szczęście są jeszcze przystanki, etapy, na których stale jesteśmy poddawani procesowi decyzyjnemu, pełnemu pułapek tak, ale nadal z wyjściem ewakuacyjnym. Oprócz pokusy istnieje też słabszy, spychany głos okrzyknięty wew. Wariatem, który napomyka coś o wielkim oszustwie, o błędnej drodze, o trudniejszym wyborze, ale da się jeszcze zawrócić. Lekarstwo  powinno leczyć ale nam się podaje powolną truciznę i wmawia, że to dobre… A ponieważ autorytetem zamiast wewnętrznego Boga uczyniliśmy zewnętrzny świat, nigdy już nie wiemy co jest prawdą a co fałszem. Tylko poprzez własne niezawisłe sądy, czyli poprzez połączenie duszy z żywym źródłem duszy, jesteśmy wstanie rozróżnić czym jest aktualnie nasza rzeczywistość i to kim my w niej na dziś jesteśmy. Proces zaufana sobie mieliśmy ćwiczyć przez ostatnie lata, po to był ten boom na ezoterykę, techniki medytacji, bioterapie, reiki, przekazy z wyższych wymiarów…… Dziś powinniśmy już umieć rozróżniać, ale nie na podstawie rozumu, bo tu stanowi on niewystarczający środek w rozgrywce o tak wysoką stawkę z przeciwnikiem, który lekcje zwodzenia odrobił wieki temu. Niedocenianie przeciwnika to błąd, szczególnie jeśli się gra na pozycji nie zwycięscy ale ciemiężonego. Opcja wyjścia poza i ponad wymiar rozumu, umiejętność patrzenia na całość rozgrywki z innego wymiaru, z dala od gry, ba nawet spoza poziomu gracza umożliwia wyłączenie przycisku manipulacji, której jesteśmy poddawani od lat. Ilu? A jakież znaczenie ma czas gdy możesz się postawić w każdej roli jednocześnie na każdym planie w każdym czasie….gdzież są wówczas winni i winowajcy?

Ale skoro jesteśmy tu i teraz tzn., że mamy się skupić na najlepszej intencji w sobie na ten fragment w tym ciele, jako istota ludzka, dusza, tu na Ziemi. Nie przyszliśmy popełniać tych samych błędów lecz nieść nadzieję , być może nawet tym których dziś uważamy za naszych mentorów z gwiazd. Kto może wiedzieć czy ten punkt w czasie i nasza, twoja świadomość, ten nowy aspekt nie ma odmienić ich świata i nawrócić do Boga. Nie mamy się skupiać na kopiowaniu innych, rzekomo lepszych lub obwinianiu rzekomo winnych naszego położenia. Mieliśmy i mamy nieść pochodnię światła, która oświecać ma nowe okoliczności poprzez wybory serca połączone z sercem wszechświata, a rezultat tych wyborów winien zaskakiwać nie tylko nas samych ale przebudowywać światy, powinien tchnąć zmartwychwstanie w martwe światy, obudzić piękno i mądrość serca tam gdzie umysł odłączył się w biegu od serca wszechświata i wybudował światy nie rozumiejące już głosu Bożego, bicia serca dziecka i śmiechu niewinności, czystości…..która została zapomniana. Tak wiele się wymieszało w jednym garnku na Ziemi, że trudno nam już wyłowić to co jest częścią wspólną, która identyfikuje nas jako rodzinę.

W zasadzie to jak strojenie radia, trzeba zadbać by odbiornik był nastawiony na cel jasny i przejrzysty. Już nie ma dłużej energii zapasu lub opcji na oszukiwanie się, bo cena rozstrojenia się dla chwilowej frajdy niesie za wielkie ryzyko, nie rozpoznaniu domu. To straszne uczucie kiedy dziecko gubi się w zabawie i gdy podnosi wzrok i nie wie gdzie jest, jak wygląda droga do domu, którego stąd nie widać. I pół biedy gdy trafi się ktoś kto odprowadzi do domu bo coś tam wydedukuje z odpowiedzi dziecka, ale droga powrotna nie zawsze jest usłana pomocnymi duszami, nie zawsze mamy zapasy i kontakty by z nich na koniec skorzystać. Nie kuś losu zbyt długo. Wibracje utrwalane na minusie coraz bardziej wciągają w światy, które są coraz dalsze od domu, a z czasem zapominamy zapachy, smaki i wygląd ojczyzny, a domem zaczynamy nazywać to do czego nawykliśmy, a wspomnienie rodzinnego domu staje się tak mgliste, że nawet nam wydaje się niemożliwe, że kiedyś tam byliśmy.

Jedyne co mamy to to wspomnienie i nasza determinacja by je odnaleźć, nasze zapachy, smaki, nuty  z domu, które się nam przypominają jak fragmenty piosenki, które budzą starą pamięć.  Tego nigdy nie wolno nam dać wymazać, wyśmiać, pozwolić zapomnieć. To droga do wolności, to nuta prawdy, może wątła i wyblakła ale jednak na tyle potężna, że w porównaniu z nią wszystko rozpada się co z fałszu zbudowane. Jeśli tam do tej nuty, która jest twoją wibracją domu przyniesiesz dla porównania inne nuty, szybko odkryjesz czy jesteś zwodzony, źle prowadzony.

Problemem natomiast jest sama postawa, chęć uznania, że to co widzę i wiem jest prawdą, samo zaprzeczanie, i niechęć do podnoszenia się z kolan, do zawalczenia o własną duszą, która jest oddana w zastaw za naszą wygodę i satysfakcję ego, w zamian za to co zadowala ciało na poziomie zmysłów. Dopiero gdy uda się nam wyjść z etapu samo zaprzeczenia, i uznać, że jesteśmy tym co przyjęliśmy do siebie, możemy starać się to wykopać, by odzyskać to co mgliście widzimy jako jeszcze nierealny obraz tego kim moglibyśmy być gdybyśmy zdobyli się na z pozoru niemożliwy wysiłek. Niemożliwy bo tak się nam wmawia na każdym kroku, znacie słowa, altruizm, idealista, naiwny, tylko w odniesieniu do dziecka niewinność jest czymś akceptowalnym i dobrze przyjmowanym, natomiast wszelkie postawy ukazujące otwarcie czystość serca są wykpiwane przez świat jako największe zbrodnie.  Zastanawialiście się dlaczego są tak znienawidzone i budzą taki opór, wręcz lęk? Co jest największą siłą wszechświata? W zależności od twojej odpowiedzi na to pytanie, w innym miejscu wymiarze i rzeczywistości się znajdujesz.

Im dłużej obserwuję to co dzieje się wkoło można by pomyśleć, że świat całkiem zwariował, a im jeszcze dłużej patrzę tym bardziej zdaję sobie sprawę, że on już dłuuuugo tak wariuje, tylko, że teraz jest czas przełomu kiedy wariat budzi się w wariatkowie i stwierdza, że w końcu wie co jest prawdziwe, a to obudzenie jest jak wyjście poza system, jedynie po to by wejść w niego z powrotem ale z zupełnie inną świadomością  i przemienić od środka. To jak wpuszczanie wroga by wychowywał się na terytorium gdzie z zewnątrz nie wpuszczają obcych, dopiero gdy się zasymiluje może coś zmienić w strukturze gdzie jest u siebie ….sęk w tym żeby nie zapomniał skąd przybył i jaki ma cel.

Nie jestem wstanie oddać tu powagi sytuacji ani dostatecznie podkreślić jak ważne jest zachowanie czystości własnej duszy. Doskonale wiemy czym ona jest i na ile daleko jesteśmy od niej, na ile przekłamujemy tzw własne raporty po to, by oszukać siebie i przekonać jednocześnie, że nadal idziemy we właściwy kierunku. Na ile jasno widzimy, że się sprzedajemy i godzimy się z własną taryfa ulgową bo przed etapem końcowym jeszcze się wykręcę, albo naprawię później, albo w ogóle mam to w nosie. Choć jeśli to czytasz to raczej gramy w jednej drużynie i na tym etapie ciężko ci mieć to w nosie. Ok, ostatnie zdanie, jeśli ty sam nie przypilnujesz własnych wykroczeń rozmijania się z prawdą i nie uchwycisz się jak tonący brzytwy lepszej wersji siebie, to znaczy, że nie widzisz co oddajesz walkowerem… Przypomnij sobie czystość swojej duszy na początku i wiedz, że to nie jest bajka ale to co masz odzyskać nawet grzęznąc po uszy w szambie, nadal masz wierzyć, że to jest możliwe, tylko musisz chcieć, chcieć zawalczyć nadal i mimo wszystko o Chrystusa w sobie, a On będzie wtedy mógł zawalczyć o ciebie.

Magdalena

Brak komentarzy