maj 27 2020

Świat się zmienia a my w nim i z nim.

Globe Trotter, Podróżnik, Glob, Mapa, Podróż

Świat się zmienia a my w nim i z nim. Nasze rozemocjonowanie wydarzeniami tak nas wciąga, że nieraz nieco opóźnia pracę na większym planie. Jak dzieci gorączkowo biegamy od jednej nowinki do drugiej by nasycić głód adrenaliny. Wchłonęliśmy już wystarczająco, teraz czas poukładać się z tym co widzimy i dalej trwać działając lecz nie rozrzucać i nie potrącać tyle drobiazgów wykonując plan, który zaczyna się wyłaniać. Pomyśl 3 razy, zrewiduj to co przemyślałeś kolejne trzy, sprawdź dokładnie zanim zaczniesz działać. I pamiętaj, spiesz się powoli.

Wszystko nadal jest. Można powiedzieć, że na ten czas wielu z nas czekało jak na pewnego rodzaju zapłon zewnętrzny, otwarcie w czasie, które zmienia wydarzenia na skalę globalną doświadczania rzeczywistości, coś czego w pojedynkę nie da się zrobić. Zawsze doświadczamy jakiś warunków wcieleniowych w danym czasie, w epoce, życiu…. Pytanie po co, a raczej jak najlepiej wykorzystać te warunki w tym czasie? Dlaczego tak wielu ludzi zewsząd nawołuje, że to olbrzymia szansa, na którą wszyscy czekaliśmy, pracowaliśmy, że to przeskok, nowy wymiar, nowe możliwości. Każda zmiana warunków doświadczania niesie nowe możliwości na każdym planie, w każdym wymiarze bytowania. Czy ta jest wyjątkowa? W porównaniu do czego? Jest wyjątkowa, bo dzieje się tu i teraz, dla nas jest unikatowa w czasie, odbiorze, wydarzeniach, natomiast nie jest jedyną zmianą jaką czeka jeszcze ludzkość w jej drodze rozwoju, doznawania, doświadczania. Na pewno jest wielka ze względu na swoją uniwersalność, czyli ogrom bytów, które obejmuje i impakt jaki niesie.

Rzeczywiście wiele jest wymiarów, na których można skupić  swój wzrok obecnie jednocześnie i żadnego z nich wykluczyć, każdy z nich ostrożnie z perspektywy poobserwować. Nie zapominajmy, że obserwator jednakże też staje się kreatorem, choć nie zawsze to od razu zauważa. Stąd najważniejsze jest zdystansowanie się do własnych osobistych emocji,  bo to rącze konie, które ze strachu przed ogniem wskoczą byle jak i byle gdzie. Na ten moment ważne jest by rozeznać się we własnym odbiorze rzeczywistości- uwaga, odbiorze a nie w tym co uznałeś za wersję rzeczywistości. Gdy już odłożę w miarę na bok najbardziej przeszkadzające wątki (stąd te zawołania w świecie ezo by wznosić wibracje i nie dać się lękowi, ja bym dodała jeszcze rozejrzeć się w tym gdzie stoję- bo absorpcja bezmyślna tylko zarzuca mnie dodatkowym błotem a już tak ładnie wysprzątaliśmy mieszkanko), widzę siebie- przeważnie otoczoną masą bibelotów, śmieci, czasem kupą g…., ale są tam też rzeczy całkiem przydatne i ciekawe. Teraz sztuka polega na tym żeby tak sortować, co by później nie okazało się, że przy sadzeniu kwiatków nie mam konewki do przeniesienia wody ze studni. Stąd przemyśl 10 razy o którym pisałam wyżej. Żeby zrozumieć to dokładniej, w zasadzie plan duchowy jest bardzo łaskawy, pozwala nam teraz, daje czas by się zorientować w ty bagażu, który zabraliśmy gdy uciekaliśmy z palącego się domu. Z grubsza już przeczuwamy, że tam gdzie idziemy może być zupełnie inaczej, niektórzy może już widzą dokładnie z kim, jak i gdzie idą, dopasowują narzędzia do owych okoliczności. Myślę, że każdy teraz doświadcza pomyłek mniej lub bardziej naznaczonych cechami, które jeszcze pokutują w  nas z poprzedniej epoki, ale już nie są tak niezauważalne. Każdy już lepiej widzi, może lepiej wyłapać to o co się potyka we własnym domu.

Czego potrzeba? Cierpliwości. To podstawowa sprawa na dziś. Nie możemy ‘aby szybko’ wrzucać wszystko naraz, bo połowa się zniszczy, część odpadnie a część którą uratujemy okaże się zawodem w porównaniu z wizją, którą mieliśmy w głowie na starcie. Gdybym miała sobie czegoś życzyć na dziś dzień, życzyłabym sobie tej umiejętności nabrania głębokiego oddechu zanim rzucę siebie w coś nieznanego, zanim rzucę w kogoś czymś, zanim wejdę w rwący nurt, bez świadomości, że może kończyć się wodospadem…. Jak się okazuje nie jest dziś sztuką zobaczyć inny świat, lecz rozeznać się jak w nim żyć i budować. Poprzeczka poszła w górę. Nie jest sztuką osiągnąć raz mieszając kolory wymarzony odcień, jeśli później przez lata nie będziesz wstanie go powtórzyć…. Dziś sztuką jest utrzymać się w swojej wewnętrznej opcji, która jest obserwatorem, wychodzącym z tego punktu do kreacji a nie odwrotnie, nie stawaj się kreatorem rozemocjonowanym wszystkim co go szturcha i zalewa ze wszech stron.

Czasem zdarza się, że i bezstronny obserwator jest w kropce, jednakże wtedy gdy musi się zogniskować wąsko do wybranego aspektu rzeczywistości. Wówczas uruchamia się i działa zawsze laska ślepca jak ja ją nazywam. Innymi słowy, czasem lepiej zamknąć oczy i zaufać temu co w duszy gra, bo innej opcji nie ma- to te ostatnie połączenie po kablu, które nadal jest w świecie komórek, całkiem niezrozumiałe ale solidne i namacalne, wewnętrzny głos twojej duszy, która nadal stoi ‘tam’ widząc, tam gdzie stałeś-stoisz wybierając swoje zawężenie. Świat współczesny hucznie okrzyknął ten kabel intuicją, przeczuciem. Ja ostatnio spotkałam wyrażenie, które mi osobiście bardzo się spodobało, a które moja podświadomość doskonale pojęła rozradowując się jak dziecko. Wybierz to w czym najbardziej czujesz się sobą. Oklepane? Tak, ale bez wygodnego dresiku nie ruszam w drogę, bo każdą nawet najbardziej elegancką sukienkę w końcu chce się zdjąć by się poczuć …no właśnie jak…odpowiedź jest w  tym uczuciu. Proste, bardzo…. Nie zapomnij wziąć swego wygodnego kawałka ubrania, bo w nim najłatwiej rozpoznasz tę część siebie, którą zidentyfikowałeś jako tę, którą twoja dusza najbardziej 🙂 lubi, w której się odnajduje, a tłumacząc na inny, poprzez którą najłatwiej będzie jej dalej rozwijać to, co sobie obrała dalej. Do zakochania jeden krok, jeden, jedyny krok, nic więcej. Stąd można już wybrać, dobrać coś nowego.

Sądzę też, że ‘czas’ jest łaskawy w tym dobieraniu, bo nie popędza nas, lecz daje warunki by przemyśleć wybór i nawet zwrócić do sklepu to co kupiłem a nie okazało się do końca przydatne… Można jeszcze zweryfikować czy brakuje nam odpowiedniego narzędzia do pracy, wkrętarka elektryczna, czy może jednak tradycyjny śrubokręt? Ciągnąć ładowarkę i czy będzie ją gdzie podłączyć czy nie? Jesteśmy jak pierwszaki w nowych ławkach szkolnych, za rok będziemy zupełnie innymi dziećmi, jasne będzie już jaki plecak jest optymalny, ile czasu mam na zjedzenie obiadu na przerwie i czy lubię siedzieć z przodu czy z tylu klasy…. Ale dziś musimy wpasować się w to co widać, bierzemy plecak troszkę na oko, ławka hmm też na oko, za rok pewnie i tak się przesiądziesz, ale klasa zostanie ta sama i ogólne warunki również. W zasadzie klasy już zostały przydzielone, teraz tylko odnajdujemy się w nowych przestrzeniach. Gdy się mocno ogniskujemy w naszej ławce i zadaniu, pojawia się zdenerwowanie, czy ten super ważny plecaczek na pewno spełni wszystkie funkcje- pojemności, wyglądu :), wygodności, ilości kieszonek, czy ma miejsce na butelkę z wodą, telefon? Taka mała, drobna rzecz a gdy stajemy co roku przed wyborem co innego wydaje się istotne…

Mam wrażenie, że nadchodzący czas, jeszcze da nam możliwości zrewidowania tego plecaczka, choć szkoła i ogólny plan duszy zostaje, to można się do niego lepiej przygotować, gdy ma się już jakieś doświadczenie w zetknięciu z rzeczywistością.

Gdy zrobimy krok wstecz (chodzi o dystans nie o cofanie w negatywnym rozumieniu), wtedy znów potrafimy cieszyć się ogólnym wydarzeniem, podobnie jak większość pierwszoroczniaków jest zachwycona, że idzie do szkoły,  że ma nowe przybory, pozna nowych ludzi i czeka ich nowy świat pełen przygód. I to jest wszystko prawdą. Dzieci nie myślą i nie kreują z góry negatywnej rzeczywistości, bo nie gniecie ich bagaż rozczarowań i wewnętrznych konfliktów. A my teraz właśnie możemy być tymi dziećmi, jeśli uwierzymy, że każda pierwsza klasa daje nowy start, nowe możliwości i jest rzeczywiście świeżym nowym rozdziałem w życiu. Podczas całego zamieszania, które temu towarzyszy pozwólmy naszemu wewnętrznemu dziecku nadal cieszyć się wizją duchowej zmiany. Nie zaślepiajmy się ogniskując jedynie na chaosie wydarzeń bo umknie nam całokształt i radość doświadczania stresującego pierwszego apelu 🙂 i tego co dalej, gdy otworzą się drzwi do nowego wymiaru wraz z otwarciem przez  Pani drzwi do naszej klasy. PS, nie słuchajcie za dużo plotek o tym jak jest w szkole na początku bo część starszaków (obce cywilizacje) będzie was wkręcać, część pokaże tylko to co sami znają- a co wcale nie musi być twoim odbiorem rzeczywistości. Rozumiesz już? Nie daj się przygnieść wszystkim głosom o tym jak jest w szkole, nie wystrasz się na wstępie i nie podejmuj własnych wyborów na podstawie czyiś lęków związanych z jego osobistą drogą doświadczania szkoły i jego klasy. Twój nauczyciel od geografii może być zupełnie inny, a nawet ten sam, ale może cię lubić bo nadajesz z nim na tych samych falach, bo Ty jesteś inny, jesteś unikatowym sobą.

Miłego dnia w sobie i ze sobą, także  w tym wymiarze, w którym obecnie się ogniskujesz postrzegając siebie jako swój własny efekt. – Ostatnie zdanie dla takich wariatów jak ja :). Pozdrawiam wszystkich ‘dziwaków’, cudaków i tzw. wariatów :).

Magdalena

Brak komentarzy