maj 14 2019

Karma w praktyce


Wydarzenia te same lecz z innymi osobami nawracają JUŻ DO POWTÓRKI JAKO TO CO NAZYWAMY KARMĄ. Tam gdzie zostawiliśmy za sobą krzywdę ludzką, nawet małą, ból czy czyjeś cierpienie, powraca do odczucia lecz z drugiej strony. Myślowa świadomość, że uczyniliśmy źle nie starcza do naprawy i pobudzenia dobrej woli, do wyzerowania…. W najlepszej wersji z możliwych zawsze przerabiamy wydarzenia w postaci miłości, im bardziej kochamy osobę, z którą na dziś przerabiamy nasze zaszłości, tym większa szansa zrozumienia i przetransformowania bólu w wybaczenie. 20 lat temu mogłeś skrzywdzić w młodości kogoś z głupoty, zaniedbania, niedojrzałości emocjonalnej i uczuciowej, podeptać czyjeś serce i odejść bez oglądania się za siebie. Po 20 latach przychodzi dojrzała miłość- wielka i piękna w swym wyrazie, gdzie dwoje czuje się jako jedno. Wtedy gdy wybucha sprzeczność, jedna część ciebie-partner, odrywa się i oddziela by podążać za swoim losem, nakładają się na siebie dwa wydarzenia, które są tym samym- ty teraz jesteś tą osobą sprzed 20 lat, którą opuszczałeś bez większego żalu. Teraz gdy się zamieniacie miejscami wypada w duchu przeprosić, bo zrozumienie dopiero teraz przychodzi wraz z odczuciem, myślowe było jedynie namiastką prawdy, gdy czujemy i kochamy tak jak druga strona wówczas ból rozstania jest dla obu bolesny i nie narażamy drugiego serca na rozpacz. Każdy z nas ma na sumieniu jakąś lekkomyślność, jakieś machnięcie ręką i stwierdzenie- bez przesady, PORADZI SOBIE, to nie taki wielki problem, nie wyolbrzymiaj…. Teraz po 10, 20, 30 latach te ‘nie wyolbrzymiaj’ przychodzi by ci się pokłonić i zapytać ponownie: czy nadal powiesz nie wyolbrzymiaj?

Znalezione obrazy dla zapytania life cycles esoteric

Wydarzenia te same lecz z innymi osobami nawracają JUŻ DO POWTÓRKI JAKO TO CO NAZYWAMY KARMĄ. Tam gdzie zostawiliśmy za sobą krzywdę ludzką, nawet małą, ból czy czyjeś cierpienie, powraca do odczucia lecz z drugiej strony. Myślowa świadomość, że uczyniliśmy źle nie starcza do naprawy i pobudzenia dobrej woli, do wyzerowania…. W najlepszej wersji z możliwych zawsze przerabiamy wydarzenia w postaci miłości, im bardziej kochamy osobę, z którą na dziś przerabiamy nasze zaszłości, tym większa szansa zrozumienia i przetransformowania bólu w wybaczenie. 20 lat temu mogłeś skrzywdzić w młodości kogoś z głupoty, zaniedbania, niedojrzałości emocjonalnej i uczuciowej, podeptać czyjeś serce i odejść bez oglądania się za siebie. Po 20 latach przychodzi dojrzała miłość- wielka i piękna w swym wyrazie, gdzie dwoje czuje się jako jedno. Wtedy gdy wybucha sprzeczność, jedna część ciebie-partner, odrywa się i oddziela by podążać za swoim losem, nakładają się na siebie dwa wydarzenia, które są tym samym- ty teraz jesteś tą osobą sprzed 20 lat, którą opuszczałeś bez większego żalu. Teraz gdy się zamieniacie miejscami wypada w duchu przeprosić, bo zrozumienie dopiero teraz przychodzi wraz z odczuciem, myślowe było jedynie namiastką prawdy, gdy czujemy i kochamy tak jak druga strona wówczas ból rozstania jest dla obu bolesny i nie narażamy drugiego serca na rozpacz. Każdy z nas ma na sumieniu jakąś lekkomyślność, jakieś machnięcie ręką i stwierdzenie- bez przesady, PORADZI SOBIE, to nie taki wielki problem, nie wyolbrzymiaj…. Teraz po 10, 20, 30 latach te ‘nie wyolbrzymiaj’ przychodzi by ci się pokłonić i zapytać ponownie: czy nadal powiesz nie wyolbrzymiaj?

Wraz ze zrozumieniem przychodzi też wyzwanie, puścić tego kto teraz odgrywa tę rolę, którą ty grałeś 20 lat temu lekkomyślnie krzywdząc kogoś w swej niedojrzałości. Teraz twoja kolej pokazać czy umiesz sobie wybaczyć, bo wybaczasz naprawdę tylko sobie, sobie sprzed 20 lat, czy umiesz puścić do końca by ta karma przestała więzić, powracać w kolejnych wydarzeniach z innymi postaciami, graczami przedstawienia zwanego życiem. Serce płacze i boli, emocje krzyczą o pomstę, rozpacz zaciemnia wizję…. Ale to wszystko po to, by odczuć to czego wyparłem się 20 lat temu, czego czuć wtedy nie chciałem, bo instynktownie unikamy wiedzy która odkrywa ból i cierpienie, które sami zadajemy innym i które nam się zadaje. Ale tylko objęcie tego bólu, cierpienia i wynikającej stąd wiedzy uwalnia z koła karmy i doświadczeń. Tylko zrozumienie obu stron i zobaczenie ich w jednym źródle uwalnia- wtedy widzisz siebie jako ofiarę i oprawcę jednocześnie… Mówienie o tym, a doświadczenie tego to dwie różne sprawy. Zrozumienie z opowieści jest, pojmowanie myślowe jest, ale odczucie to coś zupełnie innego. To jak kochanie kogoś rozumowo a całym sobą. Gdy kochasz całym sobą żaden obowiązek nie wydaje się ciężki.

Nie da się przewidzieć jak postąpię tym razem, gdy znajdę się w tej sytuacji znów, choć dla niewprawnego oka, dla niezbyt dociekliwego ucznia, sytuacja wydaje się zdarzać po raz pierwszy i przytłacza swoją niesprawiedliwością, gdy jednak wytrwam ból patrzenia na nią i poprzez łzy zechcę popatrzeć troszkę dłużej zastanawiając się czego nie zrozumiałem, co źle pojmuję, dlaczego mi się to przytrafia i czego ma mnie to nauczyć, to dokopie się do wiedzy i prawdy o sobie. Bo jeśli wspomnienie nadal boli i wpadasz w złość, rozpacz, a żal się ciągnie jak ogon za każdym razem gdy coś rozdrapie ranę, to znaczy że nie uwolniłeś siebie do końca… Przyjrzyj się uważnie, weź głęboki oddech i zanurkuj by głębiej zbadać swoje odczucia…odwagi, bądź sobie wybawcą i przyjacielem, pokaż sobie swoje niezrozumienie.

Wszystko w istocie ma swój początek w niekochaniu, w odgraniczeniu siebie i kogoś przestrzenią i wmówieniu sobie, że nasze drogi faktycznie mogą się rozejść :). Nie mogą, bo lewa ręka z prawą ręką na zawsze rozstać się nie może, choć może udawać, że nic je nie łączy poza jedną osobą :). Odmawiam i nie dam rady, nie chcę przerobić tego aspektu, bólu i żalu, cierpienia z nim, z nią, bo to zbyt trudne. Przymusu nie ma…..karma się urywa…i podejmujesz ją dalej, z kimś kogo może bardziej pokochasz, wpuścisz w siebie, zrozumiesz i łatwej wybaczysz. Inna twarz? Ok, ale sytuacja ta sama- wywoła te same odczucia potrzebne byś pojął, zrozumiał oblicze miłości i kim jesteście dla siebie nawzajem w prawdzie. Niezmiernym ułatwieniem i wielkim miłosierdziem jest możliwość przerobienia jak najwięcej z tym kogo kochasz najbardziej bo miłość uwalnia od ego, od myśli o oddzielności, różności, o krzywdzie. Jaka matka nie wybaczy dziecku? Lecz oby nie na dzieciach doświadczać, oby w nich tylko się chronić jak w twierdzy przed światem. Obyśmy potrafili wcześniej już wybaczyć mężowi, żonie, bratu, koledze, zanim przyjdzie nam wybaczać własnemu dziecku, zanim im przyjdzie wybaczyć nam. Dziś mi jest lekko i cieszę się  z uwolnienia, a jemu jest trudno, za 20 lat mi może być ciężko, i oby ten kto mnie będzie opuszczać, sądzić miał lżejszą rękę niż ja, oby zawrócił, wybaczył…powiedział że nadal kocha…

Tyle sytuacji się dziś nakłada na siebie, i widać gdzie biorą swój początek. Łaską jest niepamiętanie poprzednich żywotów i niezbyt mądra jest chęć odkrywania ich gdy dusza jeszcze nie gotowa i odznacza się zbyt dużym przywiązaniem do ciała. O ileż trudniej przerobić to co mamy razem doświadczyć, wybaczyć sobie i puścić, gdy żalów i pretensji jest tysiąc z różnych sytuacji. Gdy sytuacja jest jedna zawierająca w sobie całość- łatwiej wówczas pojąć i przeskoczyć żal niż pływać w morzu łez poprzednich żywotów, które tylko utrudnią klarowne widzenie i powiększą rozpacz.

Zrozumienie jak to jest czuć się w czyjś butach –a poczuć się dosłownie w czyjś butach niestety zakłada opcję przymierzenia ich, bo skąd będziesz wiedzieć co to odciski na piętach gdy ich nie doświadczyłeś, jeśli buty nigdy ci nie uwierały? Czy będziesz wyrozumiały dla czyjegoś wolnego marszu gdy idzie z bolącą stopą a ty masz zdrowe nogi? Zwykle rozumiejące serce ma ten kto odczuł podobny ból i trud. Stąd powtarzające się sytuacje, które nas wikłają. Największym mistrzem jest ten kto potrafi uwalniać je natychmiastowo… Nie trzymaj żalu, nie pragnij w głębi serca żeby i jego spotkało to co ciebie, żeby poczuł jak to jest, żeby cię tzw. zrozumiał… To wszystko jest jak łańcuchy, które utrudniają marsz, a w końcu blokują w miejscu. Nie znam za wielu ludzi, którzy rzeczywiście po tym jak ktoś wyrządził im krzywdę z uśmiechem na twarzy i lekkim sercem powiedzą wybaczam ci i rzeczywiście tak czują w sercu… Za to znam wielu którzy mówią- nie chowam urazy, ale ty Panie Boże dopilnuj żeby on dostał za swoje. I tak w jednym zdaniu najpierw zdejmujemy łańcuch by od razu go założyć z powrotem i dziwimy się niepomiernie dlaczego takie rzeczy nam się przydarzają…. Bo któż dziś dojdzie początku tej karmy? Jeśli umiesz wybaczać nie obchodzi cię pytanie kto zaczął tę historię, np. 2 tyś. lat temu :)? Bo odpowiedź jest jedna- Ty, tak czy siak Ty, i skoro jesteś dziś tu i teraz w tej sytuacji jedną ze stron, to znaczy że twoje wyobrażenia na temat twojego nie brania w tym udziału mają być zrewidowane. Warto pod każdym kątem pooglądać siebie w tej sytuacji aż do trzewi, aż do szlochu ‘przepraszam’. Inaczej nie da się tego ująć. A każdy kto uważa, że uwalnianie karmy to przyjemność lub lekka przechadzka w bryzie morskiej… cóż…..miłego spaceru.

Wielcy mistrzowie mawiają, że by uwolnić karmę tu i teraz co jest możliwe, należy zastąpić niższy stan wyższym, czyli wyrzeczeniem. Innymi słowy wyrzec się zapłaty od innych za ich przewinienia względem nas i w drugą stronę, zrozumieć, że każde serce jest twoim, to anuluje wszelką chęć nawet najdrobniejszej uszczypliwości. Żyć tak, by każdy dzień był wynagradzaniem nie znając twarzy ani czynów, wiedząc że każda twarz to twoja twarz. Trudne? Gdyby było łatwe nie potykalibyśmy się o własne zatwardziałe serca, żadne zemsty. Gdyby dogłębnie zobaczyć na kim chcemy się mścić, i od kogo żądam pokuty za jego grzechy zapewne już byśmy modlili się i wstawiali za naszymi ‘wrogami’. Ale póki co nie jesteśmy w sercu gotowi pojąć, bo to wymagałoby od nas całkowitej zmiany postawy w codzienności, trudu i wyrzeczenia wielu nawyków, lekkości, wygody i przyjemności. Zmiany stylu życia. A któż by chciał o tym słuchać! Bez przesady! I idziemy dalej mozolnie oplątani własnymi łańcuchami, pilnując jeszcze by komuś obok nie było za lekko, skoro mnie jest ciężko. I tak coraz bardziej zakrywamy sobie sami prawdę i obrażamy się na wybaczenie. I tak wcielenie, za wcieleniem, etap za etapem uczymy się po kolei powolutku, rozpoznawać w sąsiedzie idącym obok, w twarzy patrzącej z litością, ze łzami,  z wyrzutem, siebie, kogoś kogo kocham, kochałem i zawsze będę kochać, tylko zapomniałem, bo przecież gdybym pamiętał, to chyba bym cię nie skrzywdził prawda…? I dojrzenie tej prawdy bardzo boli, potem przepłakanie, skrucha, żal wybaczenie, chęć zadośćuczynienia, poprawienia się…i ukazania nowego człowieka w doświadczeniu. I kłania się nam nowa sytuacja karmiczna, z nowymi pionkami ale dokładnie tymi samymi zdarzeniami, odczuciami, to w istocie jest ty samym- tylko ty już jesteś inny- i możesz siebie i jego uwolnić teraz z tych kajdanów w czasie. To czas dawania świadectwa o nowym Ja w Tobie. Jakie decyzji dokonasz teraz? Czy zwycięży żal i chęć by zostać pomszczonym, czy może już tym razem potrafisz zrozumieć, bo już tu przecież byłeś, tylko z drugiej strony płotu, po drugiej stronie tego wydarzenia. Może teraz twoje serce rozumie i płacze wraz z nim bo jest zaiste i nim i tobą. I wybaczasz i przepraszasz i życzysz wszystkiego najlepszego i rzeczywiście troska w twoim głosie o dobro jego wskazuje, że twój los i jego dzięki doskonałemu złączeniu w zrozumieniu, miłości i wybaczeniu uwalnia was obu spod gruzu kamieni. To paradoks, bo uwolnienie jest w istocie połączeniem w miłości na tyle wybaczającej, czystej, że lewa ręka widzi prawą jako jeden organizm i wie że gdy rani druga czuje ten ból i cierpi cały układ.  Nie dość, że czuje ból, to jeszcze musi nadrobić możliwość pracy, którą odebrała drugiej ręce. My dążymy do tego by nie tyle instynktownie chronić siebie przed bólem, krzywdą, ale by w pełnym rozumieniu kochać siebie i nie narażać nawet na najmniejsze zranienie. Gdy widzimy oczyma Chrystusa, wyższego Ja, wiemy to tak dogłębnie, że z tego poziomu potrafimy wybaczyć każdemu i anulować każdą karmę. Problem w tym żeby utrzymać się na tym poziomie wibracji, zrozumieniu, pojmowaniu świata przy każdym spotkaniu, czynie, wymianie zdań, wymianie spojrzeń, myśli… Wtedy nie będziemy zawiązywać karmy, wtedy królestwo niebieskie będzie zaiste wewnątrz nas.

Przyglądajmy się trudnym sytuacjom, wbrew całej niechęci pozwólmy sobie je odczuć i przeżyć, bo z nich płynie największa prawda, wiedza o naszym istnieniu.

Żyj nie zastanawiając się dzień po dniu z kim masz jaką karmę do przerobienia ale w świadomości, że jesteśmy jednym, bo kto chciałby wybić sobie oko, albo ukłuć siebie szpilką złośliwości. Wystarczy żyć na miarę- ‘nie czyń drugiemu co…’, plus ‘kochaj jak siebie samego’ i to jest poziom ponad karmiczny :).

Magdalena

Brak komentarzy