cze 23 2018

Naczynia połączone- rodzina dusz. Czy dusza jest zamkniętą całością? Reinkarnacja w jednym ciele na poziomie wydarzeń

Wielokrotnie starałam się już pisać o tym jak funkcjonuje z mego punktu widzenia wszechświat, w wersji mikro i makro, i jak nie da się oddzielić siebie od reszty stworzenia. Nikt nie funkcjonuje sam i nie ma jakiejś granicy, drzwi które możemy sobie zatrzasnąć i stwierdzić, że teraz już mnie reszta nie dotyczy. Można nie chcieć widzieć siebie jako naczynie krwionośne połączone z całym krwiobiegiem, co nie zmienia faktu, że się nim jest.

Gdy wychodzimy z pozycji zagrożenia, żadne połączenia nie wydają się nam dość dobre i z nikim w zasadzie nie potrafimy nawiązywać relacji na poziomie duchowym, wówczas przeżywamy naszą rzeczywistość z niższego poziomu tzw. karmicznego- rachunek zapłata odpłata i wówczas rzeczywiście świat momentami może się wydawać okrutny, ale na pewno nie niesprawiedliwy…. Zdradziłeś będziesz zdradzony, oszukałeś, ciebie ktoś oszuka, spowodowałeś cierpienie będziesz cierpieć, ta reguła jest dość prosta ale nie bierze pod uwagę duchowej opcji- wybaczenia, pokajania, zrozumienia, chęci naprawienia- tu znacznie szybciej przerabia się to co ludzie nazywają karmą i prostuje ścieżki życia. Natomiast gdy spojrzę z wyższego poziomu, wymiaru ducha, wówczas widać wszystkie połączenia idealnie- bez tzw. błędu i można je stamtąd korygować, widać mądrość połączeń i dlaczego jedna dusza spotkała drugą, kto komu co przyniósł, kto komu po co kopniaka dał i jakie konsekwencje wiszą…widać wybory i możliwości naprawy a także na czym można się poślizgnąć i spaść w dół… Wszechświat jest doskonale urządzony i z pewnością nieskończony w rozwiązaniach, ograniczony jest jedynie w percepcji odbiorców-czyli świadomości istot, które się rozwijają, są w drodze. Sieć połączeń krwionośnych jest idealnym porównaniem tutaj, Serce – pompa i miliony połączeń… Każdy z nas w swoim najbliższym gronie może obejrzeć swój własny najbliższy mu zbiór połączeń i dojrzeć co się za nim kryje, także to, że każdy jest niezbędny i ma swoją istotną funkcję, nawet ten kto z pozoru jest przeszkodą lub utrudnieniem. Pięknie pisał o tym uczeń Yoganady w książce o swoim mistrzu: ‘Mistrzu dlaczego spokój tej krainy muszą zakłócać takie nieznośne stworzenia? Mistrz odparł z uśmiechem – W ten sposób Bóg zawsze popycha nas ku sobie.’ Naczynia połączone- nie traktujmy tzw. zakłócaczy na naszej drodze personalnie, to tylko wysłannicy, gdyby nie ten listonosz to inny dostarczyłby ci list. Zawsze warto zadać sobie pytanie co do mnie jest tam napisane, i dlaczego na górze fatygowali się by przysłać taką depesze – co mam naprawić, jakie ważne sprawy dla mojej duszy się teraz rozgrywają? Niestety, ludzie często mają tendencje do przesuwania środka ciężkości i chętniej zajmują się czyimś życiem, nierozwiązanymi sprawami innych niż własnymi, niepotrzebnie ładując swoją energię tam gdzie tylko dokłada ciężar komuś i mąci (ale to wie każdy kto rozumie działanie energii myśli). Ponadto, zbyt często interpretuje się zdarzenie jednostronnie, lub pomija jego wielowymiarowość dla uczestników zdarzeń. Ne pamiętam w jakiej już książce przeczytałam kiedyś, jak uczniowie przyszli ucieszeni z radosną wiadomością do swego guru mówiąc: mistrzu mamy dla ciebie wspaniałą wiadomość- umarł twój największy wróg, sąsiad, który zawsze cię atakował i zaciekle walczył z twoimi naukami- teraz możesz spokojnie szerzyć swoją naukę. Większość ludzi pomyślałaby tutaj, dostało mu się co należy, albo że go karma dosięgła, albo, że tak kończą ci źli, wredni. Natomiast guru niezmiernie się zmartwił i prawdziwie zasmucił, gdyż zobaczył, że umarł jego największy przyjaciel- ktoś kto pokazywał jego duszy przeszkody w jej drodze do Boga i wszelkie pomyłki, strapiony zapytał: kto teraz będzie jego nauczycielem i przyjacielem, nie dla niego człowieka, ale dla jego duszy? Na niższym poziomie wszystko wygląda prosto, zły- dobry, uderzył mnie boli – należy mu się kara… Ale dlaczego po co? I tu ludzie głupieją przeważnie, szczególnie gdy sami muszą sobie odpowiedzieć na pytanie wyżej za co są wdzięczni temu graczowi w grze życia, który stanął na ich drodze, by czasami tylko rzucać kłody pod nogi. Wyżej natomiast on nie przeszkadza lecz pomaga… Oczywiście czy dusza i jak poradzi sobie z tymi kołami ratunkowymi- kłodami zależy od poziomu intencji od tego czy jest wstanie zdobyć się na heroizm życiowy, stanąć w prawdzie. Nie należy tutaj rozpatrywać człowieka jako osobistego wroga czy traktować personalnie- to jak ten listonosz, gdyby nie ten wysłannik byłby inny- świat jest pełny ludzi- dusz chętnych do przerabiania swoich postaw życiowych i pan Bóg ma z czego wybierać :). Czasem ludzie się dziwią, że nie mogą kogoś spotkać do życia, współżycia i że nie ma kogoś kto by pasował do nich, lecz to nie tak, często przyczyną takiego zastoju lub nieudanych  prób, czekania jest to, że mają akurat szansę na pewnego rodzaju przeskok, przerobienie czegoś, co sprawi, że będą wstanie spotkać kogoś z tzw. wyższej półki dla siebie i doświadczyć z nim razem życia lecz już na innym poziomie świadomości.

Jest jeszcze jeden ogromny plus tego co nazywamy w życiu tzw. przeszkodami lub chwilowymi trudnościami, których de facto nikt nie lubi, ale ja znalazłam ogromną perłę w takich chwilach- wtedy dopiero można zobaczyć prawdziwe złoto w człowieku, odkryć prawdziwe oddanie, miłość, wydobyć z głębin jego serca to co szczere a było ukryte- to jak kuźnia dla duszy, czasem udręczenie jest największym błogosławieństwem, dlatego powinnyśmy się uczyć doceniać rolę tzw. pionków- wrogów w mapie naszego życia- to tylko wysłannicy z wymiaru ducha… Wszystko zmierza zawsze ku podwyższeniu wibracji, ulepszeniu rzeczywistości, i podniesieniu tego co upada… W takich właśnie chwilach, które są ogromną szansą dla duszy ale jednocześnie wielkim ryzykiem, że jednak nie podoła i upadnie, ustawia się po bokach mur, uruchamia się nawet nie tyle sznur bo jest to zjawisko wielowymiarowe przestrzennie, sieć jest tu odpowiedniejszym słowem, siec połączeń komórkowych, gdzie widać wtedy pięknie jak wymiana energii funkcjonuje w rodzinie dusz. Wtedy to wszyscy się dosłownie mobilizują, wycofują swoje pokłady energii z pomniejszych realizacji, spraw i jednoczą siły by krew dotarła tam, gdzie najbardziej jest potrzebna…i nawet sama dusza zainteresowana nie zawsze musi mieć siłę prosić o pomoc, wystarczy tutaj pion intencji uczciwy a już się dzieje… I ty jako jedna dusza nie musisz znać nie wiadomo ile osób, wystarczy że masz szczery duchowy wymiar przyjaźni z kilkoma osobami, a dzieją się cuda, osoby które znają te osoby, które kiedyś pomogły tym osobom, przekazują swoje rezerwy by pomóc, to jak przelewanie z naczynia do naczynia przy gaszeniu pożaru, tworzy się łańcuch, to też idealna chwila by spłacać różne zaległości karmiczne względem siebie nawzajem.

Wszechświat jest cudownie urządzony. Ja akurat w swoim życiu na co dzień doświadczam cudu połączeń duchowych z przyjaciółmi, i pięknie jest popatrzeć jak wymiana energii funkcjonuje gdy nie ma podziału na moje twoje lub tzw. wydzielania sobie, czyli dam ci dziś troszkę mniej bo tam ja mam swoją ważniejszą sprawę…tylko poziom bezinteresowności gdy nie boisz się zostawić wszystkiego, rzucić swoje nie rozstrzygnięte sprawy by dać komuś wsparcie jest tu tym co w wymiarze ducha jest potencjałem absolutnym nie do pokonania…. Ufff pięknie to wygląda tam wyżej. Ale tu po ludzku wymaga heroizmu i umiejętności odłożenia spraw nieraz kluczowych na bok gdy ktoś z twojej rodziny duchowej upada, lub jest na granicy, stoi nad przepaścią…

Ostatnio z przyjaciółmi, którzy w zasadzie są moją rodziną ponad wcieleniami byliśmy wdzięczni nad wyraz za trudny czas- choć to paradoksalne ale wówczas najpiękniej czuć miłość jaką mamy dla siebie i wtedy gołym okiem też widać jaką wartość ma każda jedna dusza i jakie siły można zmobilizować dla pomocy jednej duszy, która spada….

Nie ma więc czegoś takiego jak moja dusza zamknięta w klatce, do której nic nie dociera, której nic nie dotyczy, która nie doświadcza z innymi i poprzez innych… i tu już się uśmiecham pod nosem bo jeszcze wyżej wygląda to jeszcze inaczej gdy łączymy się w jedność – ale to już opcja na inny artykuł. A gdy żyje się na poziomie czystej intencji wówczas widzi się że to trudne wydarzenia to nie przekleństwo lecz największe błogosławieństwo- ogromna szansa na awans :).

Energetycznie patrząc na siatkę połączeń międzyludzkich bardzo wiele zależy od świadomości człowieka, bo gdy rozbieżność jest ogromna a intencja skrzywiona to ciężko połączyć dwa skrajne naczynka ze sobą- można wówczas to uczynić ale poprzez sieć połączeń pomniejszych naczynek… To trochę jak z tym co mówią mistrzowie wzniesieni- gdybym cię teraz dotknął będąc w sobie najwyższą swoją wibracją, to poraziłby cię tak wielki ładunek, że mógłbyś umrzeć…nie każdy ładunek energetyczny nadaje się dla każdego, nie każdy jest wstanie pojąć i przyjąć każdą informację, dlatego sieć połączeń jest tak idealnie zorganizowana, że wszystko uzupełnia się na poziomie takim by nigdzie nie było braków – i by nikt nie został bez przysłowiowej szczoteczki do zębów, bo jeden w walizce ma to a drugi pastę do zębów …

Teraz jest w ogóle czas przełomowy, okres przyspieszenia jakby, wielka szansa na przejście duchowe, dokonanie skoku… Dla każdego warunki są na najwyższej poprzeczce, wiele ludzi odczuwa to jako załamanie pewnych wzorców, konfrontacje z tym co już nie służy od lat a więzi na jednym poziomie, wychodzi na jaw to co uwstecznia duszę, co sprawia że dusza karleje, a pion duchowy się zanieczyszcza… Powoduje to wiele przetasowań w życiu, w grupach dusz a wychodzi jako poważne zmiany na siatce zdarzeń życia. O co idzie stawka? O to na jakim poziomie będziemy odbierać rzeczywistość codzienną, w jakim świecie się znajdziemy, a duchowo z kim i na jakim statku będziemy płynąć i gdzie. Jeżeli nie uda się nam utrzymać w najwyższej wibracji w obliczu zdarzeń i podjąć decyzji według najwyższego wzorca, który obecnie mamy w świadomości, wówczas możemy się cofnąć, choć na planie Bożym nie ma braku i dalej będziecie doświadczać swojej ścieżki lecz na poziomie karmy która też wyprowadzi nas krętymi drogami z labiryntu…  Natomiast jeśli uda się nam przerobić, skonfrontować z trudnymi wzorcami wydarzeniami i nie upodlić swojej duszy, lecz stanąć w postawie najwyższego dobra wówczas dokonamy skoku kwantowego, innymi słowy staniemy jakby po reinkarnacji w tym samym ciele- na nowym już poziomie doświadczania z innymi wyzwaniami. Czym jedno się różni od drugiego? Wszystkim. Tu przerabia się bardziej sytuacje na poziomie myśli a nie samych zdarzeń, różnica jest w subtelności decyzji i większym rozeznaniu na siatce przyczynowo-skutkowej. Choć każdy świat wymiar ma swoje plusy i minusy i ograniczenia to jednak zawsze poszerzenie się świadomości daje jednak możliwość większego czerpania-odczuwania na poziomie miłości a zatem szczęścia, także w zwykłej codzienności poprzez umiejętność nawiązywania połączeń na poziomie duchowym. Zdarza się też tak, że przyjaciel którego znałeś od 10 lat nie przeskoczy pewnej opcji a ty tak i wówczas będziecie płynąć nadal każde w stronę słońca ale na różnych okrętach z innymi pasażerami- grupami ludzi z określoną świadomością.

Nigdy nie jest też tak, że tylko on, ona ma coś do przerabiania, nie zawsze trzeba być uczestnikiem zdarzenia fizycznie by być uczestnikiem w sensie duchowym czy karmicznym. Nawet jako obserwatorzy bardzo często doświadczamy karmy, nieraz jest to wręcz łaskawsza wersja przerobienia jakiejś lekcji w życiu gdy dusza bardziej rozwinięta i świadoma bierze za nas pewnego rodzaju bagaż ciężar głównego uderzenia, a my stojąc z boku odnosimy to w ten czy inny sposób do swego życia. Wówczas ważne jest nie osądzanie uczestników ale też umiejętność przyznania co w tym wzorcu, który widzę w tej sytuacji sprawia, że ja czuję się, np. niekomfortowo, jakie wspomnienia przywodzi i jakie myśli odczucia wywołuje. Jedni przerabiają wzorce dopiero np. na rozwodach swoich dzieci, albo na płaczu siostry czy wnuka…gdy wcześniej się nie powiodło lub coś przeoczyli ze swojej lekcji. Żadna sytuacja w życiu, nawet gdy jesteś ‘ tylko’ obserwatorem nie jest bez znaczenia i zawsze jest jakaś okazja dla twojej  duszy by poszerzyć świadomość, pomóc komuś, oczyścić siebie, wzorce rodowe, drogę dla przyszłych pokoleń. Zawsze łatwiej jest doświadczać i przerabiać jednak wydarzenia na tym co dzieje się w życiu innych…choć nie zawsze- bo gdy wydarzenia schodzą przechodzą na dzieci –wówczas jest to już spiętrzona wersja naszych programów, ciężaru. W tym wszystkim ważne jednak jest jedno- by pamiętać żeby utrzymać swój poziom intencji, pion duchowy na najwyższej opcji dla nas dostępnej, choćby nie wiem jak karciło by zejść kilka schodków niżej i dołączyć do awantury :). Ponadto ufność i dostrzeganie połączeń a także przyczyn zdarzeń jest tym co uwalnia karmę i pomaga puścić… Kochani nie jest najlepiej też odwrócić się plecami i pójść w swoją stronę twierdząc że to mnie nie dotyczy …i za parę lat lub wcześniej stanąć twarzą w twarz z identyczną sytuacją tylko z innymi pionkami na szachownicy- uwierzcie mi, później wcale nie jest łatwiej lecz trudniej bo ciężar się zwiększa. Warto wykorzystać każdą szansę, którą daje przestrzeń duchowa by wzrastać, choćby nie wiem jak trudną, i jest to niesamowita najpiękniejsza opcja, by docenić ludzi, którzy stoją przy nas murem jako nasi obrońcy, przyjaciele, istoty rozświetlone miłością- i czegóż chcieć więcej? To kwintesencja Życia i jego sens..

Wielu połączeń duchowych Wam życzę na poziomie absolutnej szczerości- gdyż teraz jest czas, który pokazuje co i jak funkcjonuje, co jest wyniesieniem a co upodleniem dla duszy. Pamiętajcie też, że miłość podniesie się z każdego szamba i zawsze będzie  świecić, nawet w największej ciemności….

Magdalena

Tutaj link do piosenki, która słuchana uważnie wynosi wibracje ponad religie…do wspólnego 'Nieba’

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy