lis 23 2015

Dlaczego sprawdzalność wróżby nie świadczy o umiejętnościach wróżbity?

spa-fortune-tellingIntencja kładącego karty decyduje zawsze o tym w jaki sposób pracuje wróżbita i w pewnym sensie jacy ludzie do niego przychodzą. Intencja zakłada twoje podejście do osoby, która przychodzi z pytaniami. Intencja w końcu mówi o tym jak ty pracujesz i co jest w tej pracy z człowiekiem dla ciebie najważniejsze. Jeśli nastawiasz się na uzdrawiane to inaczej widzisz, czytasz los, szukasz nie tzw. przeznaczenia lecz uzdrowienia sytuacji, sposobu naprawy czegoś. Jeśli nastawiasz się zaś na sczytywanie opcji najbardziej na tak, na ilość, procent jakby, to czytasz tzw. to co sam sobie nazywasz przeznaczeniem, kierujesz ludzi w konkretną opcję, niekoniecznie najlepszą, lecz najbardziej sprawdzalną na ten czas.

Sprawdzalność wróżby nie powinna być w sumie wyznacznikiem wróżenia, ale po tym ludzie w pewnym sensie oceniają wróżbitów, po sprawdzalności, a to niestety nie zawsze jest potwierdzeniem umiejętności. Bo w gruncie rzeczy co jest ważniejsze i trudniejsze: przewidzieć to co ma przyjść w np. 80 procentach (mowa o trudnych wydarzeniach, bo do wróżbitów rzadko przychodzą ludzie zadowoleni ze swego losu, życia) czy odmienić ten los, znaleźć inną drogę, która jest widoczna na 40 procent, ale jednak możliwa i popchnąć realizację w tymże kierunku…

Sprawdzalność wróżby, czyli czy coś się spełni co hipotetycznie pokazały karty jako szansę odmiany losu jest zawsze zależne od zachowania osoby pytającej, od przewartościowania danej sytuacji jakiej musi dokonać w sobie. Z czym się wiąże to przewartościowanie?- zawsze z wzbudzeniem szczerych emocji, które wytworzą uczucia żalu, zrozumienia na głębokim poziomie, przetworzą się na konkretne odczucia…cierpienia jakiego druga strona np. doznała za naszą sprawą, jakie zadaliśmy komuś poprzez nasze nastawienie, czyny, słowa…. Jest taki znany cytat, tylko nie pamiętam czyj i brzmi mniej więcej tak: jeśli żałujesz szczerze nie z obawy przed karą, ale z miłości do bliźniego to każdy grzech, zły czyn, będzie ci wybaczony a nawet może być zapisany na twoją korzyść…’. I tak jest. To nie łatwo przewartościować w sobie swoje myśli, opinie, postawy, szczególnie gdy chodzi o uznanie własnej winy. I gdy ktoś pyta czy uda się załatwić jakąś sprawę z kolegą, koleżanką, czy z kimś z rodziny, co dotąd było trudne z powodu antypatii obu stron, posuniętej aż do nienawiści, to odpowiedź kart będzie ‘tak’ często, ale za tym ‘tak’ jest wielkie ALE. Odmiana losu jest widoczna wyraźnie, jeśli ty będziesz wstanie ukorzyć swoją dumę, przyjąć inny punkt widzenia i ze szczerego serca przyznać, że dana sytuacja jest również wynikiem twojej błędnej postawy, czynów z przeszłości a w końcu nieprzejednania rozłożonego w czasie, które tylko pogłębiło różnice i dodało trudności do przerobienia wspólnej karmy… Innymi słowy czym w tym wypadku jest sprawdzalność? Jest niczym innym jak twoim wysiłkiem, wolą i chęcią naprawienia tego co się popsuło, i to nie musiałeś być ty u podstaw tego łańcucha, mógł to być twój dziadek, babcia lub matka, a ty odziedziczyłeś w spadku tzw. waśnie rodowe… Niemniej jednak jeśli teraz masz z tym do czynienia znaczy to tyle, że to także twoja karma, stąd albo z innej przestrzeni czy czasu. Ważne, że jest wzorzec wspólny dla waszej rodowej linii i ty jesteś tą osobą, która ma szansę teraz naprawić, pojąc i zrozumieć co przyciąga do twego życia tak trudne doświadczenia.

W świetle tych prawd, nie jest w sumie większym problemem zobaczyć dla człowieka dobre rozwiązanie, problemem jest przekonanie go, ukazanie czego wymagać będzie od Niego a nie od wróżki, pokonanie tej drogi, ku temu lepszemu wyjściu z sytuacji… Często jest tak, że ludzie słuchają i przytakują głową, niby rozumieją ale zaraz kombinują co tu zrobić, żeby jednak ominąć troszkę ten wysiłek, jak to zrobić żeby się zrealizowała ta hipoteza, i się nie napracować, nie ugiąć pleców przed kimś i nie dać przysłowiowego ‘kopa’ dla własnej pychy. Nawet nie tyle powiedzenie, co odczucie w głębi siebie słów: faktycznie zbłądziłem, przepraszam, jest już jak balsam energetyczny na wydarzenia, na karę-skutek, jest odroczeniem i światłem, które dopuszcza inne możliwości odpłacenia, spłacenia długów względem drugiej osoby. Nawet przed naszymi sądami skrucha okazana w obliczu wymiaru sprawiedliwości, łagodzi wyroki.

Jeżeli więc upokarzałeś kogoś przez lata bo był słabszy, odebrałeś mój mienie, lub należny dostatek, czy po prostu godność własną, wówczas nie dziw się, że żeby odmienić trudny los jaki przychodzi do Ciebie po latach (np. spalenie się domu, utrata majątku, zdrowia, czy czegoś bardzo cennego w życiu) musisz teraz ty odczuć, poczuć całym sobą jakie to uczucie, np. ten wstyd, upokorzenie, żal, bezsilność, niesprawiedliwość, i chęć zemsty… Gdy zaczynasz dostrzegać analogię, wtedy już zaczynasz, pracować ze sobą na poziomie energii. Ale nie da się tego wywołać sztucznie, poprzez wyrachowanie, na zasadzie ok to ja pójdę i powiem, że mi przykro, a los się naprawi od razu, bo przecież zadośćuczyniłem (na temat zadośćuczynienia w ogóle można wiele napisać-to bardzo ważne słowo w naszej księdze życia)… To nie tak działa, i jeśli ktoś nie jest wstanie włożyć wielkiego wysiłku i trudu w spojrzenie na czyjś ból i doświadczenie podobnego cierpienia samemu choćby przez minutę, wówczas droga, los pozostaje bez zmian, a hipoteza- lepsze wyjście, które zobaczył wróżbita, pod warunkiem, że… pod tym ale…pozostaje bez zmian. Bo warunek został potraktowany po macoszemu, jak coś co mi się należy z samej zasady, że jest taka opcja w kartach, lub jeszcze gorzej – jak coś co wróżbita ma dla mnie załatwić, skoro to widzi… Tutaj też czas jest ruchomy i widać to bardzo wyraźnie, również zależny od naszych możliwości pojmowania, pogodzenia się ze sobą samym niejako, dopuszczenia w ogóle opcji własnego błędu, czy porażki. Jakże często jest tak, że ratujemy się dopiero gdy jesteśmy na skraju przepaści, i dopiero wtedy zaczynamy wierzyć słowom jakiegoś tam wróżbity i traktować je poważnie.. Przesunięcia w czasie są oczywiste gdy się weźmie pod uwagę jak złożoną istotą jest człowiek, wielowymiarową i jak wiele czynników składa się na proces odmiany losu. Dodatkowo, taka odmiana zwykle wymaga zaangażowania więcej niż jednej osoby, pobudzenia również dobrej woli, chęci innych osób , które gdy np. dostrzegą w nas zmianę rzeczywistą zaczynają traktować nas inaczej niż dotąd.

Kolejny aspekt w tym świetle sprawdzalności jest taki, że w zasadzie widać przynajmniej dwie opcje dla człowieka, ta w której on nic z siebie nie daje by zmienić los, i taka w której musi przewartościować swoje dotychczasowe opinie, swoje stare ja, poglądy…czasem rdzeń swoich przekonań. I wiedząc albo widząc, że człowiek nie skłania się w ogóle ku naprawieniu czegokolwiek na zasadzie ‘mea culpa’, wówczas my wróżbici, ezoterycy (ci którzy zakładają pracę wychodząc z intencji uzdrowienia) często staramy się swoją energią podnieść wibrację tej osoby, uzmysłowić jej i wytłumaczyć, czy też poprzez długą rozmowę, modlitwę za kogoś, medytację w czyjejś intencji- powierzenie sprawy wyższej płaszczyźnie, staramy się przybliżyć tę lepszą realizację, ale to już jest praca bardziej w uzdrawianiu, bioterapii, niż wróżenie w sensie w jakim kiedyś było znane i praktykowane :). I kosztuje nas więcej zaangażowania, własnej energii i nieraz jest opłacona bólem dosłownie gdy problem jest duży… Dlatego wielu wróżbitów, uzdrowicieli, bioterapeutów uznaje, że nie będzie pracować z człowiekiem jeśli ten nie wykrzesa z siebie choć trochę dobrej woli by samemu chcieć coś w sobie naprawić, pojąć, poprzez skruchę.. I mają świętą rację, bo żadne wynagrodzenie nie jest warte wzięcia na siebie czasem bardzo bardzo trudnej karmy jakiejś osoby.

Bywa też tak, że dopiero na przykład po niesprawdzonej wróżbie słyszy się: a jednak udało się uniknąć gorszego losu, tego co pani mówiła, że może się wydarzyć, tego nieszczęścia, potknięcia lub przykrej niespodzianki… Dlaczego? Dlatego, że po usłyszeniu tej niekorzystnej nowiny, po uzmysłowieniu sobie przez człowieka, że jest źle i idzie ku gorszemu, czasem potrafi on zmobilizować się do pracy nad sobą by uniknąć jednak tej drogi, czyli przyczyny-skutku. Jego sam fakt przemyśliwania problemu, szukania przyczyn i swoich działań, które doprowadziły go w to miejsce, sprawi że człowiek swoją energią zrozumienia, chęci pojęcia dlaczego dzieje się źle, już zaczyna rzutować na zmianę siatki zdarzeń, poprzez pracę swoją energią, która przechodzi właśnie PROCES TRANSFORMACJI, PRZEWARTOŚCIOWANIA, POJMOWANIA W SOBIE, PRZEINACZANIA TEGO CO DOTĄD ROZUMIAŁA I WIDZIAŁA INACZEJ.

I tutaj też należy oddać sprawiedliwość wróżbicie, który poprzez sam fakt zobaczenia tej zbliżającej się katastrofy, czy złego losu, już natchnął człowieka do zmiany, do weryfikacji własnego życia i dróg, którymi tamten podążał.

Dlatego sprawdzalność nie jest najważniejsza gdy zakładamy pracę w uzdrawianiu. Nie weryfikuje ona ani mocy, ani widzenia, ani umiejętności, ani pracy wróżbity. Bo taki wróżbita wie, że jego praca nie polega na sprawdzalności ale na naprawianiu siatki zdarzeń, na kierowaniu człowieka ku lepszym opcjom, na zapraszaniu do spojrzenia na swoje życie inaczej, tak by mógł odmienić swój los na lepsze.

A prawda jest taka, że jak mówi moja przyjaciółka wróżka: pracujemy w uzdrawianiu i o tym przede wszystkim winniśmy pamiętać gdy patrzymy na drugiego człowieka siedzącego naprzeciw nas, a nie o tym co zrobić żeby wychodząc od nas sprawdziło się to co teraz widać w 90 procentach i jest dla niego wielkim nieszczęściem.

Dlatego dla mnie w pracy nie liczy się sprawdzalność, ale intencja z jaką kładę karty, nie to czy ktoś mnie pochwali lub się obrazi ale czystość moje intencji i to by nie zrobić człowiekowi krzywdy poprzez nakierowanie go na tzw. przeznaczenie, z którego nie ma drogi wyjścia…

Jeszcze inna kwestia, o której Państwu opowiem następnym razem to sposoby, metody naprawiania siatki zdarzeń, bo tu też każdy ezoteryk może założyć sobie inne metody pracy… a nie wszystkie według mnie są drogą wskazującą wyjście, niektóre tylko pozornie dają rozwiązanie, w rzeczywistości zapętlając tylko człowieka w większe problemy, odraczają wyrok i go powiększają a nie go łagodzą lub rozwiązują.. Ale to już następnym razem.

Pozdrawiam serdecznie,
Magdalena

Brak komentarzy