mar 29 2015

Wielowymiarowa Biblioteka Życia – 9 Czakra

bibliotekaSłyszeliście już zapewne nieraz sformułowanie biblioteka ziemska, lub biblioteka doświadczeń, zapisy doświadczeń, akasza, wiedza ponad wcieleniowa… Czym jest ta biblioteka, kto ma do niej dostęp i od czego on zależy, czy każdy może sobie wypożyczyć dowolną książkę na dowolny temat?

Z pewnością każdy chciałby mieć dostęp do biblioteki największej, nieograniczonej, do poznania bez ograniczeń, ale z tą najwyższą świętą biblioteką jest trochę tak, że dostęp do niej otwiera nasza czysta dusza… Ale po kolei. Bibliotek jest wiele, czyli zbiorów ksiąg spisywanych przez indywidualne doświadczanie istnienia, które tworzyły swoje mapy-drogi, swoją wiedzę gromadziły w pocie czoła, by odnaleźć klucz do swego źródła Istnienia. Wiele z takich przeżytych żyć można by nazwać książkami- pięknymi, wspaniałymi, jasnymi…nie ważne czy ból doświadczeń zawierającymi, ważne jakie wnioski z tegoż bólu wypłynęły, jaką wiedzę wniosły do biblioteki życia.

Każda z dusz ma swój księgozbiór-najcenniejszy skarb, który dźwiga, z czasem część z ksiąg weryfikuje i odrzuca gdy uzna część z tej wiedzy za niesłużącą już dalej, gdyż potrafiła dojrzeć już wyżej, lepiej. Jednym z ważnych umiejętności w roli uczestnika biblioteki jest też umiejętność rozstawania się z tym co już bezużyteczne, co naszym doświadczeniom, postępowi nie służy, lecz opóźnia tylko w drodze… Czasem sami się opóźniamy, bo chcemy dłużej postać w jakimś miejscu, bo się na coś zapatrzyliśmy, lub jest nam tam dobrze…prawie jak w Domu.

Każda Dusza, hmmm ma wiele swoich aspektów, niektórzy nazywają je kawałkami i każdy z tych aspektów zbiera i analizuje ważne wycinki, dane, informacje na przestrzeni dziejów czasu ziemskiego…i nie tylko, ale nie wychodźmy poza naszą ziemską przestrzeń. Każda dusza rozpatrywana jako całość ma podobny mechanizm funkcjonowania jak tzw. rodzina dusz. Tzn. podobnie jak zbieramy cząstki naszej własnej duszy na przestrzeni dziejów, doświadczeń i różnych wielowymiarowych przestrzeni funkcjonujące, podobnie przyciągamy na wyższym poziomie dusze, które czujemy, że mają jakość podobną do naszej. Część z nich może zostawać gdzieś dłużej, pracować wolniej, mieć trudniejsze zadania, tematy do zrozumienia i ogarnięcia- ale zawsze nasz kokpit, nasze wyższe górne Ja kontroluje i pilnuje, woła wszystkie cząstki siebie niejako do Domu-tutaj mówimy, że walczymy o jakąś część siebie-np. o swoje święte prawo do wolności-tak to się przekłada na ziemskie odczucie.

Naturalnie szukamy, przyciągamy się z istotami, które czują, myślą, widzą podobnie jak my, do których nasze Serce woła, przy których rozświetlamy się naszym wewnętrznym ogniem, przy których czujemy się pełniejsi w Bogu. Z takimi duszami właśnie tworzymy wspólną Bibliotekę ponad wcieleniową, nie wiem czy można by to nazwać terminem akaszy czy już czymś więcej-zależy to zapewne od rodziny dusz, od tego jak wysoko ta biblioteka sięga, jakie ma połączenia, i czy i gdzie ma swoje granice. Na taką bibliotekę może składać się praca wielu dusz na przestrzeni wielu eonów lat, także dusz spoza naszego ziemskiego kręgu doświadczania… Wiedza, którą można tam napotkać jest nie do pojęcia dla jednostki ludzkiej na dziś, niemniej jednak faktem jest, że są i egzystują realnie ludzie, którzy mają świadomość swojej łączności z tymi bibliotekami i mogą czerpać z jej źródeł gdy tego zapragną, gdy chcą zasięgnąć wiedzy na jakiś temat u tzw. źródła, poznać jakiś aspekt dogłębnie, wielowymiarowo, całościowo…

Jak to widać tutaj na Ziemi-te rodzime biblioteki, do których należymy, jak można to przełożyć na język naszego bycia tutaj, w jakich relacjach się to przejawia? W więziach, które my tutaj czujemy jako bardzo ważne na poziomie naszej duszy, i nie mówię tu o więzach krwi-urodzić się można w rodzinie, która nie ma dostępu do tej same biblioteki co my. Mówię tu o osobach, które są w naszym życiu, wracają, pojawiają się w najważniejszych momentach, czujemy że zawsze możemy na nie liczyć, przy nich odnajdujemy wewnętrzną radość, pokój, sens istnienia… Różnie to można odczuwać, niektórzy mówią, że czują jakby byli połówką jednego jabłka, albo z tej samej gałęzi owocami. Takie łączenie się, przyciąganie dusz to naturalny proces, ważny dla ludzi. Właśnie wtedy kiedy jesteśmy w jedności, ja z tobą a ty ze mną, zatracamy się w wielu przestrzeniach jako ludzie, zatracamy swoje granice indywidualności, czyli ja już nie jestem tylko Ewą a ty tylko Anią, jesteśmy jednością, czujemy swoje myśli, serca i słowa. Możemy korzystać z naszych bibliotek jak z zasobów wiedzy naszej osobistej biblioteki jak i nawzajem ze swoich kart bibliotecznych…

Każdy jest też jakimś zogniskowaniem wszystkich swoich nauczycieli, ludzi, którzy byli jego ‘mistrzami’. Zaś poprzez naszą wspólną więź-relację i swój własny wkład pracy i zbiór własnych zasobów tworzymy razem rodzimą Bibliotekę dla siebie i innych, i tych, którzy do niej wejdą… A gdy już mamy dostęp do swoich świętych przestrzeni, gdy ufamy sobie i jeszcze coś więcej…gdy kochamy się ale w sposób czysty, duchowy, nie związany z ziemskimi pojęciami czasu, seksualności, czy dawania i brania, wtedy właśnie wydajemy się sobie podobni, bardzo podobni- do tego stopnia, że zatracamy się w sobie. Na pewnych poziomach możemy wówczas odczuwać dezorientację kto właściwie to pomyślał, kto to pisze, ja czy ona, z czyjej wiedzy teraz korzystam? Tak naprawdę to nieistotne jest kto wiedzę pokaże innym, kto nada swój charakterystyczny filtr. To wszystko można przełożyć po prostu na relację dwojga ludzi i więcej kiedy mają do siebie zaufanie, kiedy są otwarci, i obdarzają siebie miłością w szacunku. Osobiście znam ludzi, którzy są doskonałym przykładem tego jak wymienia się, współpracuje i przenosi informacja między ludźmi kiedy po prostu są ze sobą w bardzo bliskiej więzi. To jak sama widzę dzisiaj jest też efektem takiej relacji i wiedzy, która z niej powstała i otworzyła wrota do innego wymiaru widzenia świata Istnienia.

Te nasze księgozbiory uzupełniają się stale wzajemnie, stale się weryfikują poprzez nasze nowe doświadczenia i jaśnieją, jak to ujęła moja przyjaciółka z mojej rodzimej biblioteki, na chwałę Boga. Dopóki my żyjemy te zasoby się powiększają, dojrzewają i płodzą nowe cudowne plony… Jestem zaszczycona mogąc mieć tam swój udział i doświadczając siebie w jednej z takich bibliotek, wciąż się ucząc…

Takie współistnienie, którego wszyscy ludzie doświadczają jest piękne… I nie ważne jakiej sfery życia ono dotyczy, w nieświadomych obszarach tak to wygląda. Niestety nie wszystkie biblioteki są piękne i mają wyłącznie cenne zbiory. W niektórych harcują gryzonie… Ze względu na cenne księgozbiory wiele nazwijmy to bytów o niezbyt czystych intencjach chciałoby zdobyć naszą kartę biblioteczną i korzystać z naszych osiągnięć, z naszego dobytku. To świętokradztwo i jako takie powinno być traktowane. Niektórzy sprzedają tanio swoje karty biblioteczne nie mając nawet świadomości co oddają w niepowołane ręce. Choć ufam, że każda biblioteka ma swoje zabezpieczenia przed nieczystymi intencjami, to jednak nasz osobisty księgozbiór czasem bywa zagrożony a my jako klucz do drzwi możemy pozwolić na wejście do Biblioteki komuś nieupoważnionemu… Uważaj komu pozwalasz na strunach swojej duszy grać, jak mawia moja przyjaciółka. Niektórzy poszukując szybkiego dostępu do wiedzy, sławy, władzy, (nie oszukujmy się wiedza to potęga to olbrzymia pokusa, za nią, dla niej zabijano się przez wieki) sprzedają swoją duszę w niewolę w naiwnej wierze, że zyskują dostęp do jakiejś wyższej, wielkiej, nieograniczonej wiedzy. Tymczasem sprzedają coś dużo bardziej cennego za grosze…. To jak Judaszowa ugoda, w której sprzedał Chrystusa.

Wiele bytów, istot jest ciekawych Ziemi, naszych Bibliotek, naszej wiedzy. Jako ludzie jesteśmy wielowymiarowymi istotami, choć nie w pełni jeszcze to rozumiemy, to nasze możliwości są dużo większe i piękniejsze niż ktokolwiek może przypuszczać. Z drugiej strony pomyślcie, któż by nie chciał realizować się, uczyć, na czyjś koszt…to trochę jak pójście na wyższą renomowaną uczelnię, na najbardziej wzięty kierunek, ale bardzo trudno dostępny i drogi i nie na każdą kieszeń- niektórzy próbują się tam tzw. wkręcić po znajomości, lub poprzez oszustwo, kosztem innych, na czyjeś nazwisko.

Dlatego powinniśmy uważać komu pragniemy powierzyć nasz księgozbiór, co w nim zapisujemy, co jeszcze chcemy dodać do naszej księgi życia, od kogo, jakiej linii przekazu wiedzy biorę do swego księgozbioru i co dodaję. Jakie istotne dla mnie jakości ma lub miał ten człowiek, mistrz, przyjaciel, dlaczego mogę mu zaufać, czy nie sprzeda mojej wiary, szacunku i dobytku? To wszystko to wielka przenośnia, alegoria do życia tam, troszkę wyżej w wymiarze naszej duszy, która pieczołowicie gromadzi wiedzę, wzbogaca swój obraz i pnie się w górę do najwyższej, największej z Bibliotek. Uważajmy zatem jakiego mistrza sobie wybieramy jeśli już wybieramy, pamiętajmy, że wpuszczając kogoś do siebie obciążamy często nie tylko swoje jedno życie, ale wiele istnień, które z nami pracowały ciężko na wspólny dobytek po drodze.

Z drugiej zaś strony i tym akcentem wolałabym zakończyć… bo jestem niepoprawną idealistką i marzycielką, jak twierdzi mój mąż, wierzę głęboko, że uda nam się połączyć, ludzkości, wszystkie biblioteki ku chwale Boga i wtedy ujrzymy tę jedną, naszą rodzimą Bibliotekę. A wtedy żadne karty nie będą potrzebne … Bo odkryjemy, że jesteśmy sami Księgą Życia-Istnienia Jedną.

I na koniec cenna wskazówka od mojej przyjaciółki bibliotecznej Agnieszki: nie wiemy jak cenną bibliotekę pokazać chce nam brudny bezdomny proszący o chleb w tej krótkiej chwili kiedy nasze spojrzenia się spotykają, a kiedy odwracamy szybko wzrok zażenowani lub zniesmaczeni pamiętajmy, że możemy więcej nie mieć szansy dotknąć białego kruka ukrytego pod niepozornym płaszczem ziemskiej biedy.

PS na tej podstronie troszkę więcej o liniach przekazów wiedzy i naszej bibliotece z trochę innej strony:

http://www.domwrozki.pl/2014/11/formy-przekazu-wiedzy-mozliwosc-dostepu-nich.html

Magdalena

Brak komentarzy