paź 21 2014

Uważajmy na bezduszne praktyki i 'przekazy’ z niewiadomych źródeł

głowaModlitwa, uwielbienie Boga, kontemplacja Miłości Bożej to obmywanie Duszy, najlepsza bioterapia jaka może istnieć.
Ileż jest bezdusznych praktyk ćwiczących umysł i ciało, technik wznoszenia umysłu na tzw. wyższy poziom, rytuałów i przekazów mających dać nam moce, władze i możliwości… Żadna technika, rytuał czy słowo skierowane do nas Ludzi nie jest tym za co się podaje jeśli brak w tym Miłości.
Obecnie przeżywamy fascynację przekazami, podróżami astralnymi i kontaktami z guru, istotami z innych światów itp. W tym całym szaleństwie jednak nie zastanawiamy się do czego nas to prowadzi. Zanim się obejrzymy już połknęliśmy haczyk, przyjęliśmy bez zastanowienia lukrowane obietnice, i szklane pałace… Zwabieni wielkimi możliwościami pompujemy się wizjami potęgi, osiągnięć i władzy pod podszewką ładnych frazesów typu pomoc, miłość, współpraca.. Nie twierdzę, że wszystkie przekazy są złe, że nie powinniśmy szukać sposobów na rozwój – każdy chce się rozwijać, pytanie tylko w jakim duchu? Trzeba umieć odróżniać piękne obietnice i to co za nimi stoi naprawdę. Trzeba umieć zdawać sobie nieraz trudne pytania i starać się własnym umysłem znaleźć uczciwą odpowiedź bez zagłuszania głosu sumienia. To, że ktoś umie np. lewitować czy niech tam nawet fruwa sobie po całym wszechświecie, nie znaczy, że wie lepiej niż Twoja Dusza czująca Boga.

Powiedzcie mi, jeżeli Miłość jak ostatnio przeczytałam w ‘mądrościach’ kogoś kogo wielu ludzi uważa za guru i przewodnika, jest tylko środkiem do celu, i to niekoniecznie wymaganym w rozwoju tzw. duchowym, to co może być takim celem?? Czy warto dążyć do bezuczuciowej pustki, w której jesteś lecz bez możliwości kochania? Uważajcie na pułapki sformułowań niektórych tzw. nauczycieli. Wiedza i poznanie dla samej wiedzy – a dusza gdzie ona jest wtedy? Gdzież jej podobieństwo do Ojca, Absolutu, Boga – nazwijmy Źródło jak chcemy ale nie pozbawiajmy się dobrowolnie najcenniejszego daru jaki jest naszym skarbem tu na Ziemi – umiejętności kochania całym sobą, całą duszą swoją i przez to stawania się na obraz i podobieństwo Boga. Po co komu całe poznanie świata i jego Tajemnic, jeśli nie czuje smaku Życia? Nie działajmy chaotycznie porywając się na nowe obiecujące góry złota techniki i szkoły, przekazy… My, Ty, każda jedna dusza jest jak najcenniejsza perła na dnie morza, trzeba tylko umieć ją wydobyć z odmętów ciemnych myśli. I cóż – nasz świat jest zepsuty, trudny i pełen cierpienia? Dobrze, ale to jest pewien etap rozwoju, nic nie stoi w miejscu. Czy zastanawialiście się kiedyś co my ludzie takiego mamy co czyni nas tak wyjątkowymi? Co sprawia, że potrafimy przenosić góry, ostatnim wysiłkiem woli zmienić bieg zdarzeń, osłonić dziecko własnym ciałem, ratować psa czy kota z płonącego domu? To są porywy miłości. Bez nich świat by nie istniał. Jakże więc Miłość może być jedynie jakimś tam środkiem do celu? Miłość to sens, cel, Życie. Mając Miłość nie zabłądzisz w rozwoju duchowym, a nawet jeśli z ciekawości pójdziesz w jakąś stronę i zabłądzisz w półcieniach, to miłość szybciutko cię wyprowadzi. Miłość ułatwia również wielowymiarowe widzenie, dzięki niej rozwijamy, poszerzamy horyzonty widzenia jakiegoś aspektu, sprawy, z miłości do drugiej istoty chcemy zrozumieć jej punkt widzenia i potrzeby. Warto też uzmysłowić niedowiarkom, że miłość jest najpiękniejszą i najczystszą a zatem najsilniejszą formą energii kreacji. I to jest dopiero kąsek, któremu trudno się oprzeć – sami się zastanówcie uczciwie. Wszelkie emocje, są energią, im silniejsza emocja tym silniejszy ładunek energetyczny, energia jest niezbędna do kreacji, myśl ukierunkowana na stwarzanie potrzebuje jeszcze ładunku energii by urzeczywistnić swój zamysł. Skąd brać energię do kreacji, jeśli nie ma się bazy, podstaw – może ukraść ją tym którzy nie wiedzą co mają i jak to świadomie wykorzystać? Jak budować bez narzędzi? Jak doświadczyć tego co zbudowaliśmy jeśli nie potrafimy odczuwać Radości płynącej z czystej Miłości?

Nie pozbawiajmy naszej myśli Miłości, nie sprowadzajmy jej do bezdusznej kalkulacji, bo to nie rozwój duchowy ale raczej zabijanie duszy.
Modlitwa, rozmowa cicha i pokorna w środku ze Źródłem Miłości, kontemplacja Boga – kochającego Boga (a nie bezuczuciowego kultu umysłu), dziękowanie szczere za cud odczuwania i doświadczania życia poprzez miłość, medytacja nad tym jak Bóg cię kocha rozświetla twoją aurę, koi duszę, łagodzi ból, uzdrawia, uskrzydla… Nie ma lepszej bioterapii, techniki – Miłość wymyka się wszelkim formom, w których chcielibyśmy ja zamknąć, Ona jest ponad nimi, może je uświęcić – tak jak uświęca ciało człowieka zwanego świętym, który doskonali się w Miłości. Miłość pochyla się z dobrodusznym uśmiechem nad formą i udziela siebie w akcie łaski.

To moja oda, hołd oddany Miłości, w odpowiedzi na niektóre formy kultu władzy, wiedzy, które depczą ten doskonały atrybut Boga. Bo Bóg jest Miłością. „JA jestem na obraz i podobieństwo Boga, Królestwo Boże jest we Mnie. Jam Jest”.

Brak komentarzy