sie 04 2018

Podwyższanie wibracji w codzienności, czyli stawanie w jedności z Sobą

Pobądź w tym teraz żeby wiedzieć co możesz chcieć potem… Jak można usłyszeć gdy się nie słucha, jak można poczuć gdy się jest stale w przyszłości, jak można wiedzieć czego się chce, gdy szukam ciągle nowego nie dotykając siebie w Teraz. Zawsze widzimy siebie w jakiejś wersji przyszłości-fantazji, zawsze lepszej niż dziś… I tak marzenia są ważne, istotne, rzekłabym, że bez nich nie sposób dążyć wyżej, przetrwać, bez nich często czujemy się jak dryfujące statki bez portu. Ale… Jakże często odbiegamy od siebie samych w tych marzeniach, tak bardzo tracimy kontakt ze sobą w tym teraz, że w zasadzie można powiedzieć, że nie wiemy co naprawdę lubimy a czego nie, tylko nieraz się nam wydaje, że będą mi smakować krewetki w cieście bo ładnie pachną…albo inni nimi się tak zajadają. Tymczasem są tłuste, źle się po nich czuję i w ogóle to nie moja bajka :).

Czasem trzeba przycupnąć w teraźniejszości i rozejrzeć się wkoło by zadać sobie pytanie- co mi się podoba, co chcę zostawić dla siebie, w sobie, co dziś sprawia, że jestem sobą tym jakiego lubię, co mnie najlepiej określa, a co określa mnie tak, że brzydzę się siebie…

Mało kto umie pobyć ze sobą w Teraz tak jakby miałoby nie być żadnej przyszłości, jakby przeszłość była już przeszłością…z czystym umysłem, sercem, oddechem wolnym. Takie bycie w teraz daje odczucie Pokoju, a w nim można zobaczyć wszystko i podjąć właściwe decyzje, wybrać co zgodne ze sobą. Przeszłość uwolniona daje możliwość nowych wyborów, prawdziwie nowych a nie obciążonych starymi ratami, przyszłość jeszcze nie dogoniona daje możliwość przemyślenia kreacji, zaoszczędzenia energii i wysiłku, zebrania swego potencjału i ulokowania go jak najlepszego kapitału, bez chaosu, niepodomykanych spraw lub przekłamanych planów. Każdy dobry plan potrzebuje weryfikacji, a my sami weryfikujemy własne potrzeby, odczucia, gusta, myśli, w tym teraz, my nie oni, inni, nawet najbliżsi najbardziej podziwiani nie są nami, mogą być częścią istotną nas, naszej kreacji, ale zawsze poczucie harmonii musi ostatecznie wypływać z nas, naszej istoty, tego nie da się przekłamać. Potrzebna jest twoja wewnętrzna zgoda, twoje tak na nową wersję ciebie w nowym świecie, w przeciwnym razie zabraknie paliwa by dojechać do celu, lub zawód na miejscu będzie bardzo dewastujący. Nie warto machać rękoma, biegać wrzeszcząc nie składnie i tracić energię, czyli cofać się wstecz, podczas gdy wystarczy usiąść i spojrzeć na siebie w teraz. Jakże często słyszymy, ‘o gdybym wtedy choć na chwilę pomyślał, gdybym zrobił co innego, gdybym jednak wybrała tamto, moje życie dziś wyglądałoby inaczej’. Z pewnością, ale takie retrospekcje samo potępiające też nie są dobre, bo wywołują poczucie bezsensu bytu, a przecież każda chwila jest cenna i jest wiedzą, informacją o tobie, nie ważne czy zdobywasz ją przez 3 lata czy 3 miesiące. Z pewnością uważność, czyli bycie w teraz, uważność co do siebie w teraz, swoich reakcji, prawdziwych odczuć na dziś, okoliczności, ludzi, zjawisk, które mnie dotykają, pomaga w rozeznaniu się gdzie jestem naprawdę i kim jestem naprawdę. Dokąd zmierzam? Do jakiego siebie idę? Przecież to widać gołym okiem gdy wejdę na ten punkt siebie, z którego widać całą moją przestrzeń i stanę w zawieszeniu czasu i popatrzę skąd, dokąd idę i gdzie stąd jeszcze mogę skręcić, odbić lub nawet zawrócić jeśli trzeba… Czasem zawrócenie jest zwycięstwem i wielkim krokiem naprzód, tak wielkim, że potem cała przestrzeń wynagradza zwłokę…

Trzeba odwagi by spojrzeć na siebie, by chcieć zobaczyć siebie bez sztucznego pocieszania, bez oceniania na plus czy minus według społecznych standardów, bez zakłamania, bez dołowania siebie, po prostu, stanąć w prawdzie i spojrzeć na siebie oczami Duszy. W pierwszym odruchu przeważnie kulimy się i chowamy w głąb, by nikt nas nie zobaczył, byśmy w zasadzie sami siebie nie dostrzegli, bo boimy się tak naprawdę własnej smagającej oceny. Ale gdy poświęcimy chwilkę by poczuć, że to nie moje niższe ja ma patrzeć ale wyższe, duchowe, wówczas zaczynamy czuć łagodny wzrok miłości na sobie, przebaczenia, i aprobaty, nie ważne kim jesteśmy i skąd idziemy i ile błota nas oblepiło po drodze gdy tu brnęliśmy. To jak swego rodzaju katharsis, uwolnienie, spojrzenie z lotu ptaka na mapę siebie. Stąd dopiero widać wszystko, bo już nie boję się spojrzeć w dół gdy trzyma mnie niezawodne, silniejsze i mądrzejsze… Stąd nie boję się skoczyć tam gdzie nieznane lądy, stąd widzę, że czas odejść, lub że mam coś czego nie doceniam, że jestem już tam gdzie dążę tylko o tym nie wiem, bo ciągle biegnę bojąc się zatrzymać w miejscu i pooddychać, rozejrzeć, pobyć ze sobą w sobie…

Większość z nas otwiera się wówczas gdy czuje się bezpiecznie, gdy wie, że już nic nie grozi, lub nie zagrozi. Co najdziwniejsze największą gwarancją jaką możemy otrzymać jest ta, w której powierzamy się wyżej, tam gdzie nie ma papierów, gdzie nie ma czego dotknąć fizycznie, ale gdzie dusza rozpościera skrzydła i czuje się wolna, bezpieczna, chroniona od tego co ludzkie ja może wymyślić i zdefiniować jako zło. Ilekroć odnajdujemy siebie w tej przestrzeni, nabieramy siły i pewności, gromadzimy swój i potencjał i zapasy by ich użyć zgodnie z kierunkiem duszy.

Czasem jest też tak, że nie mam siły by podjąć jakąkolwiek decyzję, przyglądać się czemukolwiek, wtedy wystarczy puścić ale puścić się tam w tej przestrzeni z zaufaniem…. Popływać w oceanie wibracji miłości, opieki, wsparcia, zaufać….a prąd poniesie cię tam gdzie, gdy wyłączysz myślenie, nigdy byś myśląc po ludzku nie dotarł… Zdziwienie jest olbrzymie gdy widzę, że sprawia mi radość to co widzę i gdzie jestem, choć świadomie bym nie podjął się tego wyzwania, nie wybrał tej drogi, opcji. Każde powierzenie siebie w tej przestrzeni ducha jest jak prowadzenie wyższej racji w nas, wyższego dobra, które omija wszystkie zasadzki, których na co dzień nie dostrzegamy. Te prowadzenie wyzwala się poprzez puszczenie się w tej przestrzeni z całkowitym zaufaniem…poddaniem się, ale w nie w negatywnym znaczeniu. Ludzie mylnie nieraz odbierają przesłanie słowa ‘poddaję się’, czyli puszczam wszystkie blokady, opuszczam mury i nie utrzymuje już wszystkich wart…po prostu powierzam siebie… Boże, jakie to wyzwalające odczucie! Przypomina to trochę stan gdy umiemy swobodnie położyć się na tafli spokojnego jeziora na plecach, leżeć i oddychać swobodnie, rozluźnić wszystkie mięśnie bez poruszania się…i nie toniemy :).

Te TERAZ jest cenne takie jakie jest, nie ważne w jakim odcieniu, barwie, ważne czy doceniasz to co niesie dla ciebie… Wdzięczność i chęć poznania to podstawa gdy buduję swoje ja-Ja… Zaufajmy i puśćmy Siebie w naszym umownym Wyżej, a najbardziej czarna rzeczywistość, przestrzeń ulegnie i pokłoni się przed Dobrocią i Ukojeniem, Pocieszeniem jakie bez cienia oceny zalewa Ciebie w Teraz…twoim Teraz jakiekolwiek ono nie jest… A przed Tobą spójrz!, otwiera się to co było zakryte, nieosiągalne, niemożliwe…

Magdalena

Brak komentarzy