wrz 24 2016

JAK CZYTAĆ KARTY?

the-legacy-of-the-devine-tarot-ciro-marchettiJak czytać karty? Czy w każdej talii jedna karta znaczy to samo? Czy dla każdego ta sama karta ma identycznie znaczenie i czy jest coś takiego jak uniwersalne znaczenie karty? Po co tarot, jeśli nie dla odczytania przyszłości?

Każde narzędzie jest tylko lustrem, a czytamy zawsze poprzez siebie, nie da się zobaczyć w magicznej kuli tego czego w sobie, poprzez siebie nie rozumiesz, nie jesteś wstanie zobaczyć, dostroić się lub poczuć. Każde narzędzie mówi poprzez symbole jasne dla czytającego, zrozumiałe w bardzo konkretny sposób. I tak dla jednego czerwona farba na pędzlu króla buław będzie się kojarzyć z krwią, lekarzem i operacją a dla kogo innego z twórczością, wykorzystaniem potencjału twórczego, wigorem i żywotnością. Dwie osoby na ten sam problem wyciągną dwie różne karty – takie, poprze których symbole znajdą skojarzenia odpowiednie do ich doświadczeń, odczuć, wyobrażeń i poprzez swoje skojarzenia odczytają ten sam problem definiując go de facto tak samo, choć przy użyciu innych symboli. Dajmy na to dla jednej osoby pojawienie się dziecka przy osobie pytającej w przyszłości może pokazać się szerokim wachlarzem kart, od 2 pentakli, głupca, poprzez 3 kielichów, księżyc, 7 monet, cesarzową, królową kielichów po dowolnego giermka, kombinacji jest wiele i każda odpowiedź będzie prawidłowa, wszystko kwestia jakie pytanie padło, jakie są okoliczności dotyczące tego pytania i jego realizacji w życiu pytającego i w końcu świadomości kładącego karty, który poprzez siebie a przy pomocy dostępnych mu narzędzi sczytuje informację z pytającego.

Czy jest zatem coś co nazwiemy uniwersalnym znaczeniem karty? Każdy wychodzi od tego co jest tzw. podstawą, by potem odważniej wyjść na szerokie wody, interpretacji własnej, poprzez własny świat, własne symbole wewnętrzne, zawsze jednak trzymając się klucza. Tak naprawdę można wejść i wyjść z każdej karty do dosłownie każdego znaczenia, to nie jest tak że jedna karta jest zamkniętym światem z oddzielnym znaczeniem nie powiązanym z innymi. Każda z nich zawiera każdą inną w sobie i z każdej można przejść do innej płynnie, każda wpływa też na drugą poprzez powiązanie szeregu skojarzeń, które uruchamia w nas, i tak jej sens może mieć zupełnie inne znaczenie w otoczeniu dajmy na to buław, inne monet a inne kart dworskich lub głównych (arkan wielkich). Dlatego każdy, niezależnie od narzędzi jakimi się posługuje w swojej pracy wróżbiarskiej musi głównie nauczyć się czytać własne symbole, swoje obrazy, i przekładać na język pytającego w zależności od okoliczności, sytuacji jakie pytający stara się odnaleźć w swoim życiu. Niekiedy jest tak, że to co widzimy bardzo różni się od tego co pytający chciałby usłyszeć lub żebyśmy zobaczyli, wtedy nie warto zaprzeczać sobie lub na siłę przywołać sztuczny obraz, byleby zadowolić słuchającego- to już magia i naginanie losu i to niekoniecznie na korzyść …bo nie zawsze wiemy po co coś się ma wydarzyć i jakie dalekosiężne skutki na plus oczywiście ma przynieść w życiu tejże osoby. Dlatego silna wola, a raczej nie pozwalanie na naginanie swojej wizji jest podstawą- i to nie dlatego, że robię na złość komuś, tylko muszę być w zgodzie ze sobą i sowimi symbolami-bo to ty masz karty w dłoni i jesteś tym kogo pyta się o to co widzi a nie narzuca to co ma widzieć. Skoro rozkładam karty z założeniem, że mam zobaczyć to co najlepsze na dany czas to zakładam, że to co sczytuje teraz tym właśnie jest. A czy się sprawdzi- to już kwestia wielu czynników, głównie tego na ile ktoś zechce przyjąć poradę i z niej skorzystać, zaangażować się osobiście w swój los i jego poprawę…. A na ile odrzucić – bo to również jego święte prawo.

Dlaczego im więcej talii tym bogatszy zasób znaczenia karty? Nie wiem jak u innych osób, ale ja potrafię kupić talię, nie po to by nią pracować od razu z ludźmi, ale po to by przez nią uczyć się i poznawać nowe znaczenia, odcienie danej karty w talii. Jeden obrazek potrafi odsłonić tak zaskakując niuanse, okoliczności danej karty, że nadaje jej zupełnie inne znaczenie – nowe, ubogaca nas o kolejne niuanse zdarzeń, które możemy dojrzeć w życiu ludzi. I dlatego nie da się właśnie poznać kart tarota, nauczyć ich w rok, dwa, trzy- bo ich znaczeń uczymy się całe życie, tak jak doświadczamy różnych sytuacji w życiu, dojrzewamy, zmieniamy swój stosunek do ludzi, zdarzeń, oceniamy klasyfikujemy innych inaczej z wiekiem… Tak symbole tarota zmieniają się w nas z roku na rok… I tak w każdej jednej talii da się zobaczyć to co dany twórca widział, odczuwał, mógł kojarzyć z tą kartą, ale też dużo dużo więcej, jakie skojarzenia ten obrazek wzbudza we mnie i jakie okoliczności na plusie i minusie może pokazywać dla człowieka według moich symboli na dziś, bo za 5, 6 lat te symbole mogą zmieniać się, ewoluować wraz ze mną, i nie odczytałabym tej samej karty w układzie tak samo…. Ktoś mógłby zapytać, to jaki sens w ogóle uczyć się tarota, jego znaczeń, skoro nie ma nic pewnego czego można by nauczyć? Bo tak naprawdę kochani nauka tarota to nie nauka znaczenia mechanicznego kart jak w słowniku wyrazów obcych, to raczej nauka czytania z człowieka poprzez siebie, to nauka widzenia własnych symboli, rozumienia kluczy własnej podświadomości, w większości nauka czytania, wyłaniania, przyciągania z przestrzeni tego co dla człowieka można nazwać uzdrowieniem. To jest właśnie ciągłe dążenie do perfekcji w czytaniu kart, ciągłe poszukiwanie, doskonalenie siebie i własnej komunikacji wewnętrznej i szukanie tych symboli w ludziach, i świecie wokoło, szukanie punktów wspólnych by połączyć wizję ze światem pytającego. To jest tzw. widzenie poprzez coś. To wcale nie musi być tarot, jak w moim przypadku, może to być jakakolwiek forma skupienia na czymś co pomaga odszukać, pobudzić obraz w nas samych…hihi to trochę jak pies podążający za tropem zapachu… Jeden patrzy się w kulę, drugi musi usiąść w ciszy i zamknąć oczy, trzeci poczuć jakiś przedmiot, czwarty wyliczyć z daty, a piąty dostroić się do informacji poprzez zabieg bioterapii, albo wahadło lub mazanie coś automatycznie na kartce papieru….

Wracając jednak do kart, z wróżeniem jest jak z każdym innym zawodem, żeby nie wypaść z obiegu, nie zasiedzieć się, rozwijać się, trzeba poznawać, szukać nowych znaczeń, nowych interpretacji, być otwartym na zobaczenie – co to może znaczyć w tym przypadku? I otwartym na każdą odpowiedź a nie zamykać się na jedno konkretne znaczenie, bo wtedy czytamy tylko w ciasnym zakresie znaczeń, osób, okoliczności, pod regułkę jakby, nie biorąc pod uwagę, zmian ani procesów jakie zachodzą po prostu w ludziach na przestrzeni lat. Jeżeli nie będziemy starać się doszukać informacji lepszej, innego znaczenia niż standardowe, czasem możemy po prostu przeoczyć to co dobre a co los niesie dla nas…to jak z nastawieniem, można widzieć szklankę do połowy pustą lub do połowy pełną… I warto starać się zobaczyć w najbrzydszej i najstraszniejszej karcie tarota plus a w najpiękniejszej i najbardziej idyllicznej minus…warto też zastanowić się dlaczego ja w tej karcie widzę same czarne chmury i definiuję ją np. tylko poprzez negatyw, gdzie i w jaki sposób w moim życiu ta karta odbiła swoje piętno, że tak bardzo jej nie lubię :)? W zasadzie talia kart to jak podręcznik do samoanalizy, psychoterapii, i rozmowy ze sobą w najbardziej intymny sposób- można przy jego pomocy dotknąć każdej sprawy- pytanie tylko czy mam odwagę i chcę tam wejść i po co tam idę?

Dlatego też mówi się, że każdy trafia na swego wróżbitę i swego nauczyciela, bo to ich świadomość, doświadczenia jakie zdobyli w życiu, lekcje życiowe i to jak je sami ocenili, ich  postawa życiowa, bhp-etyka, moralność definiuje symbole, poprzez które dla nas odczytują los. I każdy trafi na tego na kogo powinien trafić, i każdy swoje przesłanie, drogowskaz, pomoc taką jaką powinien otrzymać na dziś, otrzyma. Nie zawsze wróżba czy nauczyciel jest po to by dać nam to czego oczekujemy, on ma czasem zburzyć nasze wyobrażenia na jakiś temat, po to byśmy potrafili sami budować lepiej, lub stworzyć inny wzór na podstawie, którego budujemy nasze przekonania, zachowania względem ludzi.

Na pewno na ten dzień ma dla nas ten sygnał, wiadomość, informację jaka powinna być dla nas drogowskazem w szerszym znaczeniu, czasem jest to sposób ujęcia tematu, czasem ukazanie groteski sytuacji, czasem stanowczy sprzeciw-różnie to bywa, w zależności od tego czy potrzeba nam zimnego prysznica czy tzw. marchewki. Moja przyjaciółka mówi, że osobiście potrzebuje czasem takiego bata nad głową, żeby ktoś ją obudził z własnych światów marzeń, bo inaczej potrafi przespać całe życie nie widząc innej perspektywy. A gdy ktoś łagodnie namawia, pokazuje, ona po prostu nie słucha, bo nie lubi zmian, i przebudowywać swoich nawyków, jak każdy z nas…

         Innymi słowy czytajmy karty najlepiej jak potrafimy poprzez siebie, ufając że na dziś to co się nam pokaże przed naszym wewnętrznym wzrokiem duszy, na naszym projektorze, w umyśle, jest odpowiedzią jakiej szuka człowiek, lub jaką my mamy mu pokazać, bo ona jest tym co ma poprawić jego los.

         A uniwersalne znaczenie kart, to jak przepisy drogowe, później już mamy je we krwi, i potrafimy dzięki nim poruszać się w każdym kraju. Natomiast wybór drogi, to już kwestia w dużej mierze wyczucia klimatu na drodze, natężenia ruchu, jakości nawierzchni, szerokości drogi, jasności-ciemności, opadów lub ich brak…i opon na jakich jedziemy…wszystko to staramy się odnaleźć w kartach poprzez symbole… I nie da się opisać wszystkich znaczeń danej karty w takim  a takim położeniu w sąsiedztwie takich a takich kart na plus i minus odwróconej i prostej, bo wariantów jest zbyt wiele, tak jak w życiu. Można pokazać sposób, przykład w jaki czytam, odnajduję drogę na mapie, na co zwracam uwagę, jakie wytyczne i ciele sobie stawiam w podróży. Na przykład wytyczna to pokazać drogę by nie spowodować załamania człowieka- moja nauczycielka mawia- ‘pacjent musi przeżyć terapię’. Cel to nie udowodnić komuś, że to co mówię ma się sprawdzić-bo to nie gra w stylu- założysz się, to ci udowodnię, ale celem jest sprawienie by człowiek wyszedł od nas z lepszym nastawieniem do świata, życia, siebie i chęcią odmiany swego losu na lepsze, by poczuł, że ma odwagę zrobić ten krok lub po prostu przetrwać, wytrwać w czymś, w drodze….

         Czy warto zapisać się na kurs tarota? I tu odpowiedź zawsze jest dobra taka jaka wam pasuje :). Jeżeli ciągnie was by poznać metodę pracy danej osoby, to czemu nie, być może jej podejście do życia ogólnie, drugiego człowieka (bo to jest jej stylem czytania kart właśnie) ma w sobie to coś, ten szczególny drogowskaz dla twego warsztatu pracy, dzięki któremu ty nabierzesz pewności siebie w swojej pracy lub pokonasz swoje blokady wewnętrzne, zmienisz podejście co do wytycznych podróży z tarotem… Moja nauczycielka pokazała mi, że nic nie jest jednoznaczne ani przesądzone, że nie ma jednej tylko słusznej drogi dla człowieka i że w każdej opcji wyboru są plusy i minusy. Innymi słowy nasza rola polega na pokazaniu warunków na drodze a, b i c…a nie wybraniu jednej z nich jako ostateczności dla kogoś…

         Dlaczego tarot? A dlaczego nie? To była kolejna lekcja na mojej drodze, możesz wróżyć i z fusów do kawy i też będziesz mieć swoich klientów, bo swój trafi na swego zawsze, ważne żeby to narzędzie do ciebie gadało, żebyś poprzez nie potrafił się dostroić do informacji. I tak jednego ciągną kolorowe obrazki, jeszcze innego liczby, innego układy planet, a jeszcze innego, to co może poczuć za pomocą impulsów wibracji w dłoniach, dźwięki, czy malowanie kredkami…każda praktyka czyni mistrza i to prawda.

         I jeszcze jedno na koniec, prawda stara jak świat, jeśli się nie potkniesz to nieraz nie spojrzysz w dół i nie będziesz miał okazji zbadać tego o co się potykasz a co leży na twojej drodze… Doceniajmy każde doświadczenie, bo każde jest po prostu lekcją, okazją do poznania, zbadania jakiegoś świata, jego praw, składowych i każde nas ubogaca. Bo albo przyjmiemy zasadę że każda lekcja, doświadczenie jest tym czym po prostu jest-nauką, albo uznamy, że życie jest jednym pasmem trudności i cierpień. I znów szklanka do połowy pusta albo do połowy pełna…

         Każdy dzień to nowa karta w naszej księdze życia, doświadczeń, a więc też interpretacji tarota i jego znaczeń. I tak jest ze wszystkim, my stale ewoluujemy a nasz warsztat pracy razem z nami :).

         Owocnych badań i wielobarwnych podróży na ścieżkach mądrości w świecie tarota życzę wszystkim wędrowcom. Pamiętajmy, że im bardziej otwieramy się na naukę tym więcej możliwości interpretacji a zatem ścieżek na mapie życia otwiera się przed nami…

Magdalena

Brak komentarzy