gru 28 2015

Ile jeszcze będziemy razem? Czy każda wiedza jest dla nas dobra, jak wpływa na nasz los znajomość przyszłości?

Wait-For-YOUR-LOVEZastanawialiście się kiedyś jak znajomość przyszłości może zmieniać los? Jak działa na naszą drogę, jak czasem blokuje nas na nowe lepsze, na dobre zmiany, jak zamyka lub ustawia wyłącznie na drogę przepowiedzianą i jak zniechęca do próbowania odmieniania losu, do uwierzenia w Boże łaski, w możliwość odmiany z najwyższego pułapu, w końcu w przemianę drugiego człowieka…I zmienia nas już teraz na gorsze, wymazując czasem dobre opcje zapisane na te przeżycia na Teraz, doświadczenia które mogliśmy z kimś mieć bez uprzedzeń i niechęci do nas razem pochodzącej z wizji przyszłości…

Dlatego wróżka powinna wiedzieć co na pewno przemilczeć, kiedy być przezornym a kiedy zachować dla siebie to co widzi dalej, żeby nie popsuć drogi do tego dalej… ja osobiście zakładam, że np. nie widzę i nie potrafię zobaczyć śmierci w kartach, być może za bardzo się tego boję, konsekwencji takiego wyroku wypowiedzianego z mocą człowiekowi, a być może po prostu nie chcę dokładać swoich 5 groszy do szali, na której waży się życie, zdrowie, śmierć człowieka… Zakładam, że jeśli jest coś ważnego o czym człowiek powinien wiedzieć, ja to zobaczę i przekażę tak by pozytywnie natchnąć jego los.

Dziś jednak chciałam skupić się raczej na tym jak to jest z tymi przepowiedniami dalszej przyszłości, tej która ma się wydarzyć po czymś…jakby w konsekwencji naszego obecnego zachowania, spotkań z ludźmi, rozmów, czynów i ludzi napotkanych, tego jak spędzimy z kimś czas dany nam wspólnie na teraz, na razem doświadczanie siebie i rozwijanie poprzez siebie swoich cech, charakterów, naprawiania błędów osobowości i stawanie się innym człowiekiem dzięki komuś. Każda przyszłość upieram się jest jednak nadal opcjonalna, bo gdyby tak nie było, nie zakładałabym istnienia możliwości zmiany życia na najwyższym duchowym poziomie, poprzez łaskę, prośbę, skupienie w duchu, jednym słowem dopuszczałabym dla każdego człowieka jedną jedyną drogę…tę którą widać w danym momencie.

Dodatkowo pamiętajmy, że im dalej od momentu, w którym staramy się coś zobaczyć tym trudniej o jednoznaczność, bo tym większa możliwość zmiany swego losu przez człowieka, przemiany samego siebie, zmiany swoich poglądów, celów, marzeń, nastawienia do ludzi i spraw. Z drugiej strony spójrzmy jak łatwo zaprzepaścić to co tzw. powinno, ma się wydarzyć dla dobra naszej duszy, pojmowania, rozwoju, drogi tej na to życie i dalej, gdy poprzez pośpiech, niecierpliwość, brak odpowiedniego zrozumienia chcemy ominąć jakiś etap, lub tzw. przeskoczyć już do następnego odcinka nie będąc jednak tym kim powinniśmy być jeszcze. W tłumaczeniu z karcianego na język potoczny wygląda to tak, że otrzymujemy wróżbę-wyrocznię na za 5 lat od teraz, np. rozstania z obecnym partnerem. I popatrzymy jak to zaczyna wpływać na jakość tego związku, czy w ogóle jest możliwa dalsza szczera relacja i doświadczenie rzeczywistości na poziomie sprzed wróżby? A jeśli ci ludzie mieli razem być ze sobą choćby po to by na świat mogło przyjść ich dziecko, lub po to by poprzez wspólne pobycie wypalić stare wzorce szkodliwe dla obu rodów, albo zakończyć jakiś wycinek przeszłości-trudnej karmy, która powtarza się i wlecze za nami, a ten właśnie człowiek miał nam umożliwić urodzenie się na nowo dla nowej drogi życia. Czasem spotykamy kogoś z kim możemy, mamy wyjątkową szansę doświadczyć i przerobić nasze lęki, braki, błędy, poprzez rozumienie dlaczego chociażby się ranimy, dlaczego ktoś nas traktuje w taki a nie inny sposób, jakie wzorce wprowadza w nasze życie, czasem bardzo trudne do przyjęcia. I teraz wyobraźnie sobie, że taki człowiek przychodzi do naszego życia, mamy wielką szansę żeby się spotkać, ba zaplanowaliśmy to jeszcze przed zejściem tutaj, a potem nie chcąc niejako poddać się trudowi pracy wspólnej szukamy opcji wymknięcia się, poddajemy się zwątpieniu, tak to normalne…ale nadal zakładając tzw. niewiedzę, poziom zawierzenia, że wszystko dzieje się po coś, walczymy o ten związek staramy się zrozumieć, poprawić siebie, pojednać, wybaczać… Natomiast gdy ktoś nam powie, że za dajmy na to 6 lat od dziś rozwiedzie się pani z mężem to jest jak za przeproszeniem policzek w twarz i jeszcze gorzej. Bo zamyka się po pierwsze człowiekowi otwarcie na wspólną pracę na pewnym poziome, na to doświadczanie, które nie jest jeszcze zakończone a było jednak do wykonania zaplanowane na te 6 lat na przykład. I nikt mi nie powie, że za te 6 lat taka wróżba musi się spełnić, bo zakładając opcję wyższą, duchową, lub też przekroczenie pewnej normy tzw. planu 6-letniego- zakładamy, że Ci ludzie mogą wypracować sobie takie porozumienie, tak doskonale przepracować pewne naleciałości, że zechcą dalej kontynuować tę podróż razem opierając się na sobie jak na solidnym filarze. Wiele ludzi przecież poznając różne smaki życia i dochodząc do pewnej dojrzałości uczuciowej szuka w życiu nie tyle ekscytacji, zakochania lecz powiernictwa, zaufania, szacunku, podpory, stabilności… I teraz spójrzmy co robi z człowiekiem wróżba, która niby jest pewnikiem i to bardzo odległym w czasie, jak wprowadza zamęt i zniechęcenie, nieufność, budzi podejrzenie, zawiść, złość za coś co jeszcze się nawet nie wydarzyło (na przykład domniemanej zdrady za 5 lat), jak nie daje człowiekowi opcji zmiany siebie, przemiany i zdecydowania inaczej. Automatycznie następuje zamknięcie na wspólną wymianę i doświadczanie na pewnym poziomie- zaufania, szczerości, która miała umożliwić bezwarunkową pracę z postawą i losem, otworzyć poziom serca na zmianę… Teraz wyobraźmy sobie jakość przyszłych doświadczeń, zdarzeń takiej pary po zamknięciu sercówki, po wprowadzeniu zasady tzw. ograniczonego zaufania, przecież tutaj każda relacja będzie kalkulowana, badana i podejrzewana o zdradę… Tu nie można uzyskać dla swojego życia nic, ani naprawić za wiele gdyż sami zamykamy sobie to co zaplanowaliśmy i zamykamy jeszcze więcej, wyższy plan, czyli możliwość odmiany losu poprzez przebaczenie. Żaden człowiek na naszej drodze w ogóle nie powinien być traktowany jak pionek na szachownicy, który można dowolnie przestawić, lub na zimno zaplanować każdy ruch z wyrachowaniem niejako. Niestety nieraz po jakiejś wyroczni-przepowiedni nastawiamy się tak jakby człowiek, o którego pytamy miał być tylko instrumentem, narzędziem służącym do czegoś. Ale to tak nie działa, wszystko co się zobaczyło w związku z daną osobą zakłada szczerość, naturalność pewnych zachowań, natomiast jeśli my staramy się zachowywać pod wróżbę w pewnym sensie już zakrzywiamy obraz i zmieniamy los. To jak w takim filmie z N. Cage’em, spojrzenie w przyszłość, w los już go zmienia, zostawia ślad. I to co należałoby takiemu człowiekowi powiedzieć to pokazać mu kierunek, dlaczego coś w małżeństwie już teraz idzie w złym kierunku i do czego może doprowadzić, ale też dać w drugą dłoń narzędzie do naprawy, bo karty zawsze pokażą jeśli zapytać czy mamy szansę być razem, stworzyć udany związek, powiedzą tak, ale zawsze jest ale… Wybór oczywiście należy do tegoż człowieka, i to jego decyzja co zrobi z otrzymaną wiedzą. Natomiast jaką wiedzę i w jaki sposób przekaże wróżbita to już inna sprawa. My z koleżankami nie mamy zwyczaju podawania wróżby w ogóle jako wyroczni a w pytaniu o związek, który dopiero się zaczyna, nieśmiało dopiero rozkwita rzadko głoszę jego koniec za np. 4 do 8 lat, bo jeśli jest te 4 do 8 lat to znaczy, że to ważne żeby ten wspólny czas był w pełni wartościowo wykorzystany. Rzadko też faktycznie da się wówczas zobaczyć, że na pewno ktoś tam dalej nowy, inny się pojawi. Ponieważ ten kto ma się pojawić dalej będzie jakby wynikiem wielu spraw, elementów, zmian, które nastąpią w nas pod wpływem obecnego związku. Na pewno znacie państwo pary, które mówiły, że nigdy by nie były z obecnym partnerem gdyby nie przeszłość, gdyby nie doświadczenia z poprzedniego małżeństwa, które tak bardzo je zmieniły. Mało tego, gdyby te osoby spotkały się wcześniej nawet nie wiedziałyby o czym ze sobą rozmawiać. Rozumiecie? To co jest TERAZ jest jakby nieraz transportem do tego przystanku, który wróżka widzi dalej, ale trzeba umieć z godnością i będąc sobą, angażując siebie i swoje całe ja, serce w obecny związek z człowiekiem uczciwie przeżyć ten czas razem, przejść ten kawałek drogi bez oczekiwania na rychły koniec…

Dlatego mówi się, że wróżki czasem zatrzymują to co widzą dla siebie, z odpowiedzialności za własne słowa, wiedząc jaki wpływ one mają na życie i los człowieka, to tak zwana etyka zawodowa, którą warto sobie wyrobić w każdej pracy. Jeżeli jakaś wiedza może obciążyć człowieka na tyle, że on jej nie udźwignie, załamie się pod wpływem pewnych informacji i nie będzie wstanie wrócić do swego życia z dobrym nastawieniem, ale wyjdzie jakby niósł na sobie wszystkie ciężary świata, to jest to źle podana lub niepotrzebna informacja. Moja nauczycielka od polskiego zwykła mawiać, że to błogosławieństwo, że wszystkie doświadczenia nie są nam dane naraz i to prawda. Podobnie jest z wiedzą, nie na wszystko jesteśmy gotowi już teraz (ba, nie wszystkie opcje widać z tego punktu w czasie i zawsze jest jeszcze opcja naprawy, duchowy plan…), nie bez przyczyny zdobywamy doświadczenia po kolei, wolniej lub szybwoman-gazing-into-a-crystal-ballciej, wszystko jest tu bardzo indywidualne i zależy od uwarunkowań indywidualnych, stopnia rozwoju, świadomości… Jeśli więc jakaś informacja może przynieść więcej szkody niż pożytku, powinno po prostu się ją zostawić, powierzyć jakby wyżej, do tzw. przepracowania… Samo spotkanie się wróżki z taką osobą już zakłada pracę na jakimś poziomie nad relacją, problemem, nawet tym, który widać w zarysie za parę lat dopiero. Dlatego pytanie o kolejny związek gdy nadal żyjemy z kimś i planowanie za ile lat ew. pojawi się inny partner jest zawsze bardzo opcjonalne i bardzo często niekorzystne dla doświadczania obecnego związku na wielu poziomach. Bo niewiele jest osób, które potrafią strząsnąć z siebie trudne informacje i otworzyć się na bezwarunkowe doświadczanie z pominięciem tak jakby efektu wróżby. Podświadomie zawsze coś tam zostaje i albo straszy albo wspiera w zależności od kontekstu wróżby. I nie zawsze jest to szkodliwe, jednak są przypadki, w których tzw. lepiej nie wiedzieć, ale to już kwestia wróżbity, wróżki, jasnowidza, uzdrowiciela, który sam podejmie decyzje ile i na ile może powiedzieć człowiekowi to co widzi, w jakim zakresie wiedza może zostać przekazana by nie skrzywić losu…i skrzywdzić człowieka.

Wiele osób chce wiedzieć co czeka dalej w związku albo czy ktoś inny lepszy się pojawi i pomijają bardzo ważny fakt, a mianowicie, że czasem nie da się zaplanować przyszłości gdy nie uporamy się z teraźniejszością, że tak wiele zależy od tego jak pozamykamy niektóre otwarte jeszcze rozdziały obecnych związków, stosunków, spraw, które wikłają nie tylko nas ale jeszcze nieraz szereg innych osób. Jak już pisałam, ludzie to nie pionki na szachownicy, lecz my będący odbiciem w nich, jakaś ważna część nas odzwierciedlona przed naszymi oczami w innym człowieku. Przyjrzyjmy się tym wszystkim zwierciadłom, lustrom, lupom powiększającym z wdzięcznością, chęcią pojęcia tego obrazu nas samych, które nam ukazują. Każdy jest po coś w naszym życiu, nie pojawił się bez powodu na naszej drodze, nie bez przyczyn przynosi płomień świecy, laskę, lub rzuca kamienie pod nogi…wszystko czemuś służy i powinniśmy dążyć do widzenia wyżej, tego do czego dobrego mnie to może poprowadzić, co on mi pokazuje, czym możemy się po drodze jeszcze wymienić …ale szczerze, bez wyrachowania, z poziomu duszy, serca… A co ma potem przyjść za te 6-8 lat może wcale nie nadejść, bo my już przeskoczyliśmy ten etap wkraczając w inną erę, wersję nas samych…

Magdalena

Brak komentarzy