lis 06 2015

Podnoszenie własnej wibracji, uzupełnianie braków w energii – sposoby oraz ich plusy i minusy

shamanWszelkie odmienne skale świadomości czy to uzyskane przez środki uważane za nałóg, czy też inne używki, wszystkie w nadmiarze powodują uzależnienie od stanu jaki wywołują. Każdy narkotyk wywołuje jakiś stan, na plus wytwarza w aurze, w energii pewien stan, który można nazwać ‘podwyższeniem’ wibracji, szamani w tym stanie wchodzą w odmienne światy, gdzie nabierają energii i pomagają poprzez to innym ludziom. Na minusie trzeba powiedzieć, że wszystkie środki odurzające, które wpływają na zmiany w naszej energii są niebezpieczne, bo przyciągają byty łase na takie energie. Nasz stan energetyczny pod wpływem takich środków jest odmienny od codziennego, jakby ‘rzadszy’ i pozwala innym bytom wejść do naszej przestrzeni, zawładnąć naszym ciałem, umysłem czy mową. Ileż to osób, np. po alkoholu (najbardziej powszechna i legalna używka, ciesząca się największym przyzwoleniem społecznym) zachowuje się nieswojo, nie jest jakby sobą, popada w stany depresji, lękowe, czy maniakalne, odczłowiecza się jakby. Czemu wówczas się poddaje, pod jakim wpływem jest i działa?

W astralu widać te byty namacalnie i nie są to przyjemne, milutkie energie. Nie wiem czy oglądaliście film ‘Władca pierścieni’ gdzie Frodo niesie pierścień do góry Mordoru i tam chwyta go w jakiejś jaskini pajęczyca i robi sobie z niego pokarm… Obrzydliwe ale tak to wygląda tam, w nie fizycznych światach i budzi odrazę, wstręt, odruch wymiotny. Czasem czujemy przy niektórych ludziach takie byty i instynktownie odsuwamy się wiedzeni przeczuciem…a czasem żyjemy z tym na co dzień, dosłownie jakby hodując pod własnym łóżkiem.

W swoim życiu niestety miałam różne sytuacje kiedy widziałam tego typu energie gdzieś w pobliżu, i przeważnie budziłam się zlana potem lub krzyczałam zaskoczona taką wizją. Ostatnio dosłownie widziałam taki twór żerujący na jednym z moich znajomych po imprezie w dziwnym miejscu, wrogo do mnie nastawiony za myśl wyczuwalną natychmiast- ‘jak się tego pozbyć’? A jak się rozzłości coś co długo się na kimś pasło i czuje się tam jak u siebie, mało tego jest mile widziane i podtrzymywane, to nie tak łatwo to wywalić. Poza tym gdy się już wyrzuci…co dalej?, kogo na to miejsce wpuści żywiciel? Czasem lepiej mieć ‘swojego’ znanego jednego lokatora, niż trzech gorszych na jego miejsce…

Ciekawie pokazuje się również fakt żarłoczności tychże bytów, bo jako pasożyty żerują one, funkcjonują żywiąc się energią, hmmm… jakby podobną, i to w rozmiarach adekwatnych do swoich możliwości. Innymi słowy nie nakarmisz pająka cukierkami i pachnącymi kwiatkami, bo to mu nie przedłuża bytu, wniosek jest jeden, to ku czemu niejako popycha nas taki ‘gość’ nie jest zgodne z wyższą etyką, pokojem czy energią emanującą miłością. Za to na plusie działa on trochę rzeczywiście jak prawdziwy pajączek, który oczyszcza przestrzeń energetyczną z pomniejszego robactwa i pasożytów, żywiąc się nimi… Wyżera ślady energetyczne, larwy energetyczne, pomniejsze robactwo. To zazdrosny pasożyt-dba o swoje interesy…

Dlatego warto mieć w świadomości co powoduje i jak wygląda energia człowieka, który ot niby dla rozrywki raz na kilka dni pije sobie dla relaksu…bądź częściej.

Próba wywołania w sobie tej nadwyżki energii, tego stanu wzlotu, ekscytacji, euforii bez środków pobudzających, jak alkohol, czy zioła, czy tabletki lub inne używki, mniej lub bardziej legalne, jest również możliwa, lecz bardzo pracochłonna… i niewiele osób dziś potrafi taki stan w sobie wywołać i podtrzymać. Różnica pomiędzy jednym a drugim stanem (tym wywołanym sztucznie a przy udziale wyłącznie własnej pracy energet.) jest taka, że ten z używek wyłącza jakby nasze myślenie, podświadomość kontrolera wewnętrznego i otępia nas niejako nie przyczyniając się do naszego rozwoju. Człowiek nie jest jeszcze na tyle rozwinięty żeby pomieścić różnego rodzaju bodźce, na jakie gotowy jest często wysoko rozwinięty ‘szaman’, jogin, człowiek praktykujący całe życie duchowe praktyki i żyjący na innym-wyższym poziomie duchowo-moralnym. Takie osoby, wysoko rozwinięte duchowo mają ciało przystosowywane do takich stanów i poświęcają nieraz całe swoje życie dla rozwijana się w tym jednym kierunku …natomiast zwykły Kowalski niestety nie ma czasu na medytacje 24/h.

Czym zatem normalny człowiek może podnosić swoją wibrację, uzupełniać braki i jakby wywoływać naturalnie w sobie ten stan uniesienia, chęci bycia, robienia, działania, kiedy nasze młynki tzw. się wyczerpują po całym dniu harówki przy pracy zarobkowej. Skąd zatem brać energię, gdzie się doładować po całym dniu pracy?
Odpowiedź bardzo oczywista ale dziś zupełnie ignorowana i popadająca w stan zaniedbania. Energie taką czerpie się z domu. Słuchając opowieści w domu, patrząc Art-Paintings-2641na bawiące się dziecko, łączenie się w doświadczeniu z domownikami, z krewnymi, wspólna droga –niegdyś oczywisty cel życia i bycia. Ognisko domowe, zabezpieczanie bytu rodziny i pokolenia, to wspólna energia gromadzona dla całego rodu, która podtrzymywała, dawała satysfakcję, tego przysłowiowego kopa-motywację, chęć do dalszej pracy, bo miało się po co pracować, chciało się ‘zasadzić to drzewo’ dla przyszłych pokoleń i wybudować dom, chciało się zobaczyć jak wnuki cieszą się i korzystają ze wspólnego dorobku i samemu miało się tam szacunek i zabezpieczenie, swój tobołek energetyczny…ze wspólnego skarbca wszystkich. To poczucie wspólnoty, łączących więzi i przedłużenia rodu dawało ten sens i cel. Wszystkie wielkie rody, które do dziś się utrzymały odznaczały się również wielkim patriotyzmem, czyli wyznawały wyższe wartości ogólne. Rody, które wnosiły coś nowego, zajmowały się filantropią, dawały i przenosiły te umiejętności budowania wspólnoty, pomagania sobie-funkcjonowania takiej energii wspólnoty dla dobra ogółu, na szerszą skalę, makro- regionu, narodu, państwa, niosły tę wiedzę dalej, dając przykład innym jak powinna funkcjonować dobrze prosperująca wspólnota, na czym bazuje. Zarówno w skali makro i mikro. W wielkich dworach wszyscy razem cieszyli się, celebrowali posiłki, kuzyni, krewni, ciotki, wujkowie, ładowali swoją energię w dom, do wspólnego skarbca i oddawali niejako do dyspozycji rodu, korzystając jednocześnie na wzroście energii, bo każdy czerpał z tego dla siebie. Nie było osób tak jakby zbędnych, bo każdy coś wnosił i powinien wnosić od siebie dla rodziny, każdy miał coś co innemu brakował, lub jakąś charakterystyczną cechę niezbędną dla funkcjonowania wymiany. Osobiste antypatie ustępują tu jakby większemu celowi, którym jest dobro i rozwój całego rodu, rodziny, pomyślność przyszłych pokoleń i przekazanie im spuścizny, wartości wyższych, tej nienaruszonej bazy, na której można dalej budować.

Dziś to oddzielenie powoduje, że dzieci chowane są przez osoby obce, w żłobkach lub niańki, że energia która powinna być budowana dla podtrzymywania rodziny jest pusta, bez ciepła, lub jej nie ma. Dla rodziców jest dziś ważne tylko zapewnienie dzieciom bytu a nie wychowanie na dobrego człowieka. Natomiast rolą rodziny jest sprawić by dziecko było szczęśliwe i umiało po wzorcu otrzymanym stworzyć dom pełen energii wsparcia i miłości-uczucie o najwyższej wibracji energetycznej… A dziś tego wzorca po prostu zaczyna brakować i nasze dzieci same się gubią nie potrafiąc odnaleźć wartość nadrzędnych w życiu, tudzież zrozumieć dlaczego i po co powinno zakładać rodzinę, a jeżeli już ją ma dlaczego czas spędzony razem i jego JAKOŚĆ jest tak istotna dla wszystkich domowników.

Większość ludzi nie rozumie, że żeby coś wziąć trzeba z serca dać, i zastępują tę jakże istotną, żywą, jedyną w swoim rodzaju energię domu, energią marnych zastępczych społeczności, niby-wspólnot, nie bazujących nawet na całkowitym zaufaniu. Próbują stworzyć takie wspólnoty w pubach, barach, w pracy, na szkoleniach i ‘żywić’ się tam energią społeczności, której baza, zasady funkcjonowania same z siebie nie zakładają tak głębokiego poziomu wpuszczania i wymiany wzajemnej. Jednym słowem to co otrzymują jest zaledwie namiastką tej jakości energii na jaką zapotrzebowanie posiadają. Stąd liczne depresje, zagubienia sensu, i poszukiwanie ciągle czegoś jeszcze w życiu, stała gonitwa…

the-happy-family-1
Tymczasem to co naprawdę powinniśmy sobie uświadomić, to to, że nic zastąpić nie może głębokiej relacji na poziomie żywotnym i opartym na szacunku, miłości i zawierzeniu, że jesteśmy z siebie wzajemnie i dla siebie Tutaj.

Magdalena

Brak komentarzy