lis 10 2015

Czytanie losu z kart…gdy nie widać drogi-losu, albo widać ich wiele lub tylko jednokierunkowe ulice …

kartyW dzisiejszych czasach rzadko już przychodzi się do wróżki wierząc w jedną niezmienną drogę, w tzw. przeznaczenie. Większość ludzi słyszało lub wie, czytało gdzieś, że swój los kreujemy sami i mamy duży wpływ na jego zmianę, mamy wybór, którą drogą iść a co za tym idzie często możemy zmienić naszą przyszłość. Bywa też tak, że nasza przyszłość, koleje naszego losu, życia ulegną dopiero zmianie w zależności od decyzji, jaką akurat podejmiemy, mamy podjąć, w zależności od naszej postawy, od środków jakie wybierzemy po drodze…

I tutaj ciekawostka, coraz częściej słyszy się, że wróżka ma odwagę powiedzieć: ‘nie widzę co będzie dalej’, i to nie wynika z jej niekompetencji, czy z tego, że nie umie czytać kart, przeciwnie, zaraz słyszymy wyjaśnienie: ‘po prostu na ten moment Pani los dalej nie jest jeszcze jednoznaczny, jasny…I dzięki Bogu. Od tego punktu w czasie wiele jeszcze może się zmienić i nie ma jednej, tej bardziej wyrazistej drogi na ten czas, którą odczytując dla Pani, uznałabym za prawdziwszą’.

Jeżeli trafiamy do wróża, wróżki, w czasie istotnych dla nas zmian, na progu jakiegoś wydarzenie, od którego wiele będzie zależeć w naszym życiu, jak się potoczą koleje naszego losu, jakich ludzi dalej spotkamy, gdzie będziemy układać sobie to życie i jakie lekcje wybierzemy do doświadczania, to wróżbita nie powinien (według mnie) wytyczać, jakby wybierać za nas lepszej tzw. drogi. Może powiedzieć, że teraz czeka Panią zmiana, że może pani podjąć gdzieś pracę, pojawi się szansa na wyjazd, albo pozna pani kogoś w najbliższym czasie kto pani poda dłoń i wyjdzie od niego jakaś propozycja zawodowa, która odmieni pani życie w taki a taki sposób, ale widać że będzie się pani wahać czy podjąć decyzję na tak bo… I można tutaj wyjaśniać człowiekowi, że np. widać rozstanie z rodziną, widać trudną drogę na początku, wyzwania wielkie, np. przeprowadzkę, albo potrzebę zrobienia studiów jakiś przed podjęciem pracy…i w zależności czy jesteśmy w stanie nasze życie przystosować jakby do tych warunków, tak ono się ułoży.

Często dziś karty nie odpowiadają jednoznacznie, szczególnie u ludzi o szerszej świadomości naszego bytu tutaj, u tych bardziej ‘ezoterycznych’, zaznajomionych z tym jak działa energia we wszechświecie i jak wiąże się z naszym istnieniem, u takich ludzi ciężko jest odczytać los jednokierunkowo. Dlaczego? Ponieważ go nie ma często w tej zawężonej opcji, co to znaczy? Znaczy to tyle, że ci ludzie mają tak elastyczną zdolność zmiany swojej świadomości i przerabiana wydarzeń fizycznie, karmicznych, z poziomu gęstości na poziomie mentalnym, duchowym- pisałam o tym już w art. o 9 czakrze, że potrafią szybciej jakby kreować wydarzenia zmiany w swoim życiu, czyli przerabiać to co niezbędne do wytworzenia warunków dla konkretnego zdarzenia. I tak u nich często widać, że coś nie może się zrealizować, lub ciężko coś przepchnąć, przyciągnąć do życia na plusie bo ich własna energia, niechęć do przerobienia czegoś blokuje taką zmianę i ci ludzie przeważnie sami są tego świadomi… Z reguły potrzebują albo podtrzymania w drodze, utwierdzenia w ich własnym przekonaniu, lub podniesienia troszkę wibracji, energii, żeby coś przeszło… I dlatego na tym poziomie mówienie czy coś się dla mnie spełni przy opcji: ale bardzo mi się nie chce tego robić…wywołuje uśmiech. Można by powiedzieć: ‘Przecież wiesz, że jeżeli sama zablokujesz jakąś realizację, bo twoja podświadomość się wzbrania np. przed przeprowadzką w jakieś inne miejsce to siebie nie oszukasz…

tarot-card-meanings-the-major-arcanaDzisiaj wyjście od wróżki i powiedzenie, że mam tyle opcji, że w zasadzie nie wiem jednoznacznie co będzie, jest szczęściem, darem losu różnorodnego, a nie skazaniem na jednokierunkową drogę. To jak gierka w wielu opcjach, która może się za każdym razem inaczej skończyć a nie płaska łamigłówka z labiryntem gdzie jest tylko jedno wejście i wyjście. Ty jesteś kowalem swego losu i dziś masz już tą świadomość często idąc do wróżki po podpowiedzenie jak uniknąć jakiegoś losu a nie po jedną konkretną wróżbę. Często dziś ludzie mają świadomość, że idąc do wróżki dowiedzą się jak wyjść z kłopotliwej sytuacji lub jak przejść trudny odcinek w sposób, który będzie mniej dramatyczny, i wyprowadzi na lepszą drogę w dłuższej perspektywie. Niejednokrotnie pytają też czy coś długoterminowo jest dla nich dobre, bo to, że na dziś widać, że za pół roku pojawi się coś dobrego, lub już jest w opcji, nie oznacza, że za dwa czy trzy lata nie będziemy tego żałować. Czasem jest tak, że coś o czym w głowie marzymy i sobie wyśniliśmy jako najlepsze dla nas, w dłuższej perspektywie takie nie jest, bądź jest tylko opcją i to wcale nie najlepszą z możliwych do wyboru. I tak gdy jedna Pani szukała gabinetu do wynajęcia pod działalność, widać było, że nie powinna go już teraz wynajmować, bo straci na tym finansowo… Dlaczego ? Bo miała w opcji za rok własny gabinet, lepszy, bardziej opłacalny finansowo i pod każdym względem bardziej dogodny, jakby własny lokal…I jak się okazało za jakiś czas przerobiła ona na gabinet mieszkanie, które otrzymała w spadku po śmierci prababci…a przecież ani na tą śmierć nie liczyła ani kobiety nie popędzała na drugą stronę, ba nawet się nie spodziewała, że to jej przypadnie ten spadek… I tak pójście do wróżki to niejednokrotnie wybór, ale taki z którym my pozostajemy, czy wybrać coś teraz w perspektywie dobrego dla nas ale na krótsza metę (bo jeden wybór przeważnie zamyka już w jakimś sensie albo odcina tę inną opcję, realizację która teraz jeszcze jest) czy poczekać na lepszą realizację. Na przykład, czy przyjąć awans od szefa teraz, bo jeśli nie, to trafi do koleżanki z tego samego pokoju…czy nie przyjąć, bo za pół roku czeka coś lepszego, objęcie funkcji dyrektora innego działu. Czasem trzeba zrezygnować z marzenia, które na dziś wydaje nam się szczytem marzeń, żeby długoterminowo zapewnić sobie lepszą przyszłość, wykreować inną szansę, i poczekać na coś lepszego, uwierzyć że tam za rogiem jest coś jeszcze, i może to coś jest lepsze niż to, co ja na dany moment potrafię sobie wyobrazić.

Są też ludzie, i bardzo ich czasem szkoda, którzy mają jedną drogę. Idą drogą karmiczną, nie mają możliwości zmiany, trzymają się jak tonący brzytwy. I w rozkładzie widać jedną opcję dla nich i np. nie jest ona taka jaką oni by sobie życzyli. Co wtedy? To jest pewna umowa duszy, realizacji, po to by człowiek zdał w końcu egzamin z czegoś w tym życiu. Plus jest taki, że człowiek się nie rozprasza na wiele realizacji, po to by jedno zadanie przerobić, które dotąd się nie udawało. Czasem jest też tak, że taka osoba przepracowuje coś dla całego rodu. Wszystko jest sprawą indywidualną, nie wolno tego generalizować, są różne warianty i trzeba umieć zobaczyć to w człowieku. Zawsze też na takiej drodze jest jakieś dobro dla człowieka i może tę swoją realizację przejść łagodniej gdy jego nastawienie do wydarzenia się zmieni, gdy przedstawi się je mu w innym świetle, przedstawi plusy i minusy, których człowiek w morzu emocji nie może sam odnaleźć. W dobrej wierze gdy człowiek spojrzy inaczej, poprzez podniesienie jego energii, potrafi przerobić trudne wydarzenia, doświadczenia, w sposób szybszy, piękniejszy, którego dusza nie będzie odbierać jako cierpienie i karę.

Jest jeszcze druga grupa ludzi, która ma tak wiele dróg i możliwości, że ich dusza skupia się na mniejszej realizacji- z premedytacją się zawęża, bo chce doświadczać mniej ale intensywniej, jedną dziedzinę dogłębnie zbadać, pójść jedną drogą, nie mieć stu przyjaciół ale trzech wyjątkowych, z którymi można być w prawdzie.

Niejednokrotnie spotykamy się z dylematem, powiedzieć człowiekowi, że mu się nie uda, czy dać szansę i zaryzykować niespełnioną wróżbę, ponieważ widać szansę, malutki procent, że coś może wyjść jednak. Ludzie z reguły, gdy usłyszą, że się coś nie uda rezygnują i biorą to co im się poda jak banknot 10zł w kieszeń i idą jak z pewnikiem. Ale gdy się o tym pomyśli, może jednak warto powiedzieć, zaakcentować silniej, że ktoś ma te 2 procent szansy na te np. 1000zł? Tylko trzeba chcieć przekroczyć własne bariery, odważyć się, postawić się losowi i życiu, ludziom… Pytanie na ile nasze słowa zaczepią się w świadomości, w energii, i na ile on zechce coś zrobić sam dalej. Czy skupić się na powiedzeniu o 2 procentach zatem, czy o tym co widać na 98 procent? Czasem jest też i tak że człowiek ma szansę tylko na te 10zł, bo z tego ma coś wykreować, zainwestować, dołożyć tę cegiełkę do innej większej realizacji, z której też ma być jakieś dobro…

Koniec końców jako wróżka skupiam się na tym, że z każdej jednej sytuacji dla człowieka musi wyjść jakieś dobro. Nawet z najczarniejszej dziury da się znaleźć światło, które nadaje sens każdej sytuacji, głębszy, którego dziś może nie widać w pełni i nie sposób uchwycić, pojąć, ale w przyszłości, jak w tej układance wszystko się poskłada i każde nasze westchnienie czy dobra wola, te 10zł zainwestowane przyniesie owoc w postaci kreacji naszego losu na ‘lepsze’, w postaci szerszego spektrum wyboru dla nas i naszych dzieci.

Magdalena

Brak komentarzy