lis 27 2014

Sprzedawanie duszy za grosze

goldKażda praca niesie z sobą olbrzymią odpowiedzialność, jest sprawdzianem dla naszej moralności, uczciwości i pokory. Każdy z nas chciałby być doceniony i móc zapewnić sobie i swoim bliskim godne życie. W obecnych czasach trwającego wyścigu szczurów łatwo o nadużycia i usprawiedliwienia tejże opcji prostym stwierdzeniem: ale przecież wszyscy tak robią!

Na szczególne nadużycia niestety narażone są zawody typu lekarz, ksiądz, farmaceuta, polityk, prawnik ale nie tylko. Wszyscy ponosimy odpowiedzialność za nasze decyzje w pracy i za bezpośredni kontakt z człowiekiem po drugiej stronie biurka. Często nawet nie zastanawiamy się jak daleko idące konsekwencje mogą mieć nasze słowa i działania na życie człowieka i jego bliskich. Jedna decyzja urzędnicza może doprowadzić do ruiny całą rodzinę i przyczynić się do tragedii w czysto ludzkim sensie. Najbardziej i od razu bezpośrednio mogą odczuć to lekarze, i nie krytykowałabym tu lekarzy za błędne decyzje, gdy ich zaangażowanie w pracę było maksymalne i uczciwe. Ich wiedza, obciążenie jakie na co dzień muszą znosić oraz olbrzymia odpowiedzialność jest sama w sobie wielkim wyzwaniem. Gorzej, gdy w miarę upływu czasu wykonywany zawód powszednieje, a czynnik ludzki zaczyna się traktować taśmowo lub przedmiotowo. Lekarz, który nie umie odnaleźć się w sytuacji pacjenta także jako człowiek jest bardziej narażony na obojętność i nadużycia z nią związane. Jak w każdym innym zawodzie, dużo prościej jest tzw. naciągnąć kogoś lub sprzedać usługę, która jest mało rzetelna, gdy brakuje nam czynnika empatii, zobaczenia siebie w kimś innym.
Mało kto zastanawia się nad konsekwencją sposobu w jaki traktujemy ludzi w naszej pracy. Mało kto powiąże fakt, że jego dziecku podwinęła się noga i teraz nosi gips by wyleczyć złamanie, z faktem że pokierował kogoś w pracy w błędne strony, wywiódł go na manowce, żeby samemu ukazać się w lepszym świetle. Bardzo często nadużywanie swoich uprawnień do wynoszenia swojej osoby wyżej odbija się na naszej rodzinie bądź innym aspekcie życia, który w rezultacie drastycznie podupada.

Koleżanka pielęgniarka opowiadała mi historię znanego kierownika oddziału w jej szpitalu, który miał bardzo niemiły zwyczaj traktowania z góry pacjentów i ich rodzin. Również personel medyczny odczuwał dosłownie strach przed jakimkolwiek rzucaniem się w oczy lub wchodzeniem w drogę dla szefa. Niestety po kilku latach, pan doktor trafił sam na ratunkowy oddział medyczny i musiał przejść natychmiastową operację. Jakież było jego zdziwienie gdy został potraktowany jak szara persona z ulicy, bez względów i przywilejów. Jego głośne domaganie się uwagi i wygrażanie wszystkim wokoło ‘kim to on nie jest na swoim oddziale’ na niewiele się zdało i jest do dziś ciekawą anegdotą opowiadaną w środowisku szpitalnym. Interesujący przy tym jest fakt, że osoba bez pozycji, ale znana jako miła i dobra koleżanka- pielęgniarka, gdy trafiła do tegoż samego szpitala, miała wokół siebie grono przesuwających się z atencją lekarzy i pielęgniarek prześcigających się w pomysłach jak pomóc jej przejść trudny moment w życiu.

Czasem drobne lekcje od losu nie wystarczają by uprzytomnić człowiekowi, że po drugiej stronie, naprzeciw niego, stoi też osoba czująca, matka, ojciec rodziny, ktoś kto walczy nieraz o życie, o środki do życia, czy lepszy byt. Czasem gdy swoim zachowaniem, traktowaniem innych, możemy za bardzo ubrudzić swoją duszę, zaszkodzić przyszłym pokoleniom w swoim rodzie, dostajemy poważniejszą lekcję do przerobienia, która ma nas obudzić i pokazać nasze czyny w innym świetle. Jeśli i to nie działa, bywa i tak, że dusza koryguje plan zdarzeń i tzw. ewakuuje się dla dobra wyższego z ziemskiego planu-ale to są już skrajne przypadki. Zazwyczaj jednak dostajemy ileś szans by naprawić swoje błędy, by dostrzec siebie w drugim człowieku, by nauczyć się traktować innych tak, jak sami byśmy chcieli być traktowani.

Osobiście zawsze poraża mnie kontrast i tzw. nieludzka sztuczna maska uśmiechu na twarzy człowieka, który mówi ci uprzejmym tonem, że zrobił wszystko co mógł, albo że dana rzecz jest dla ciebie najlepsza, a ty w środku wiesz i widzisz, że to kiepski spektakl. Fałszerstwo wciskane i sprzedawane ze słodkim uśmiechem jest jak patrzenie komuś w oczy i mówienie: proszę to najszczersze złoto a na ręku leży błoto. Patrzę wtedy na taki spektakl, mimowolnie biorę w nim udział, w środku jest mi bardzo przykro i z poczuciem zażenowania za druga osobę wychodzę bardzo szybko, ale niesmak pozostaje jeszcze bardzo długo.

Dużo ludzi uczciwych nabiera się na różne chwyty marketingowe i sztuczki, szczególnie ludzie starszych już nie z tej epoki, gdyż ich wychowanie, poziom moralności i świadomość po prostu nie dopuszcza takiego stopnia bezczelności i przebiegłości. Część ludzi nie potrafi sobie wyobrazić podobnej chytrości, albo obojętności, gdyż sami nie są do tego zdolni i dlatego też trudno im kogoś o to posądzać. Pamiętajmy, że wywyższanie się jakiekolwiek jest też formą odgradzania się od drugiej osoby i niechęci do wysłuchania i zobaczenia jej punktu widzenia.
Pomimo wielu przykrych zdarzeń, które na pewno nieraz nas spotkały w wielu miejscach, czy to urzędach, sklepach czy firmach, warto zachować jednak i chronić niewinną część w sobie, bo raz stracona, zaprzedana, już tak łatwo nie powraca do czystego stanu. A skutki zawsze są, czy to widoczne bezpośrednio czy po latach na nas lub naszych bliskich. Co dajesz to otrzymujesz- prawo wszechświata działa nieubłaganie.
A wystarczyłoby po prostu mieć w pamięci i po ludzku postarać się spróbować dać z siebie tyle, na ile na ten czas jesteś wstanie akurat wykrzesać, mając na względzie to, że to nie jakiś X jest po drugiej stronie słuchawki telefonicznej, ale ktoś kto odbije piłeczkę do ciebie prawem na jakim bazuje wszechświat. Najłatwiej jest pamiętać, że w starszym panu, nawet irytującym, możesz zobaczyć ukochanego zmarłego dziadka, w dziecku swego synka, w wymagającym mężczyźnie ojca lub brata. Przecież potrafiliśmy tych ludzi kochać pomimo ich wad. Gdy potrafimy dokonać takiego przeniesienia, wtedy nasz poziom zrozumienia, empatii, rośnie natychmiast a stosunek do człowieka zmienia się nie do poznania. Oczywiste jest też, że chirurg musi wyłączyć emocje, które przeszkadzają podczas operacji a zbyt egzaltowane podejście nieraz przeszkadza w pracy, ale nie o tym tu mowa. Mowa jest po prostu o ludzkim traktowaniu człowieka, o czym nazbyt często specjalnie się zapomina w świecie, gdzie rządzi pieniądz a sukces i kariera to najważniejsze słowa dnia.
PS. Marzę o pediatrze, który zobaczy w moim dziecku swoje dziecko- wtedy budzi się moje zaufanie.

Jeden komentarz