wrz 23 2017

Uzdrowienie – czyli umiejętność przejrzenia rzeczy do źródła

Przejrzeć rzeczy do ich źródła – to dotarcie do przyczyny cierpienia, do źródła deformacji prawdy, do przyczyny zniekształcenia. Ten kto potrafi przejrzeć rzeczy do ich źródła, jak powiedział pewien mędrzec, potrafi uzdrawiać, czyli przywracać doskonałość… Likwidując przyczynę dysharmonii, fałszywy obraz- niedoskonałość, usuwamy następstwo- deformację rzeczywistości doskonałej, pierwowzoru… Deformacja przybiera różne formy, zniekształcenia, które my nazywamy jednostkami chorobowymi.

Umieć przejrzeć zjawiska do ich źródła niekoniecznie znaczy być oczytanym czy nawet piśmiennym…. Nie każda wiedza pochodzi z książek, a nawet można by rzec, że wiedza książkowa sprawdza się, prowadzi nas tylko do pewnego momentu, jest jak wstęp, pewne przygotowanie, preludium, by potem móc wejść na drogę samorealizacji, własnego dochodzenia i rozstrzygania co czym jest lub jawi się czym- prawdą lub fałszem. Czasem rozumowanie po ludzku, schematami, śladami myśli innych ludzi spisanymi bądź nie, jest nadrobieniem drogi, bo każdy po swojemu musi odkryć swoje Ja i Prawdę, poznać symbole we własnym unikatowym doświadczeniu i odczuciu, nie da się po prostu o tym przeczytać i uznać, że się wie. Swoją drogę musimy doświadczyć sami, ktoś może nam opowiedzieć- unikaj ostrych kamienia bo sprawiają ból i gdy nastąpisz na jeden, to skórę może przeciąć i utrudnić dalszą wędrówkę… Jednak samo odczucie, tudzież doświadczenie takiego kamienia pod stopą nie jest nam znane-odczute, choć  daje niejaki pogląd czego po drodze najlepiej unikać.

Wielu ludzi osiągnęło wyższe pułapy mądrości, przeszło do tegoż wymiaru gdzie wiedza, mądrość bezpośrednio jest przyswajana, odczytywana ale nie z książek ludzkich ale z wymiarów wiedzy nagromadzonych w trakcje prawdziwej, istotnej ewolucji istoty ludzkiej…i nie tylko ludzkiej. By jednak do tego pułapu pozyskiwania bezpośredniej mądrości wprost ze źródła rzeczy dojść, trzeba najpierw pojąć, że w pewnym momencie nie można już szukać pośród zjawisk, rzeczy zewnętrznych, lecz należy zwrócić się całkowicie do wewnątrz, bo tylko tędy wiedzie brama do świata przyczyn a nie skutków. Stamtąd pochodzi pojmowanie, rozumienie zjawisk, rzeczy, materii, jej istoty, energii jako tego czym w istocie jest, z czego jest, i jak dalej może ewoluować… Takie widzenie rzeczy zakłada właściwie nie zakładanie niczego z góry, czyli całkowite wyzbycie się wszystkiego co wiesz, bo to jedyna droga by patrzeć bez osądu, by pozwolić zjawisku, rzeczy ukazać się, przedstawić siebie bez odbijania twoich wyobrażeń na temat tegoż przedmiotu czy zjawiska. Gdy nie zafałszowujemy obrazu nakładając nań własne mniemanie, zdobyte dotąd informacje od innych, wyczytaną wiedzę-czyli wyobrażenia innych, wówczas zaczynamy oglądać, patrzeć na to bez uprzedzenia, czyli bez uprzedniej wiedzy, myśli, teorii na dany temat. A stąd można zobaczyć rzecz, zjawisko w świetle prawdy, bez zafałszowania, bez nałożonych obrazów, iluzji, bez zaciemnienia. To umożliwia przejrzenie rzeczy do ich źródła.

Dlatego tak wiele osób pisze i mówi dziś, że świadomość jest kluczem do uzdrowienia, że dana osoba może pomóc komuś na tyle na ile jest wstanie pojąć swoją świadomością zjawisko, przejrzeć rzeczy do źródła, spojrzeć poza i ponad poziomem wydarzeń na to co leży u podstaw deformacji, zniekształcenia obrazu doskonałości jakim winien być człowiek zdrowy, radosny, witalny, w pełni sił i mocy.

W zasadzie gdyby człowiek dążył od początku podczas swego dorastania, dojrzewania, kroczenia przez życie do poznania wyłącznie swego Ja, to z pewnością nie błądziłby tak dalece a zapewne zaoszczędziłby sobie wielu mozolnych wędrówek poprzez wcielenia ku rozpoznaniu istoty rzeczy.

Póki zaś pewne drzwi nie są dla nas do końca dostępne, choć w istocie są lecz my nie dojrzeliśmy by przez nie przejść… nie jesteśmy tu pozostawieni sami sobie, bądź bez doraźnej pomocy. To dlatego prośby, modlitwy, które są żywą kontemplacją Boga mają tak wielką moc sprawczą. Każda żywa modlitwa, która porusza serce, duszę, wyrywa nasze najlepsze, prawdziwe tchnienie, westchnienie z głębi duszy jest tą wibracją, falą która dociera wprost do najwyższego wymiaru, do praźródła wszechrzeczy, do Domu. To kontemplacja, prośba, słowo duszy które Duch święty transformuje, unosi do Boga. Czy ująć to językiem, który jedni uznają za religijny, czy językiem uniwersalnym, przerobionym na bardziej naukowy, czy w języku którym posługiwał się Budda, ukłon jest ten sam, w stronę tego samego Źródła wszechrzeczy, Istoty wszystkiego, wszechobejmującej Bytności… Nie personifikacji lecz stwierdzeniu- Bóg jest wszystkim we wszystkim i tak jest.

Ileż pracy i wysiłku musi włożyć istota ludzka by wykorzenić z systemu wierzeń, z historii zabobonu, mylnych teorii i myśli pełnych błędu, które narosły i zaciemniły, obciążyły nasze widzenie rzeczy, zjawisk, nas samych…naszego pochodzenia ze Źródła. Niestety, ogromna chmura błędów narastała przez wieki błędnego myślenia, dobudowywania kolejnych wyobrażeń, z których wyrastały ZDEFORMOWANE wizje świata i jego porządku.  Naszym zadaniem dziś i zawsze było i jest rozpoznać kim Jesteśmy w swojej istocie, jak to się mówi w rzeczy samej. Gdy ogołocić człowieka z jego uprzedzeń, czyli dotąd nabytych, wtłoczonych nawykowych tendencji myślowych, mógłby uczyć się pojmować rzeczy z pomocą własnych doświadczeń, wolnych wędrówek myśli w głąb wszechrzeczy. Poznawanie siebie z początku wydaje się dziwną wędrówką po obcej krainie, tak wyobcowany sam sobie stał się człowiek, tak mało zna siebie, że wszystko co jest jego, nim z początku wydaje się dziwne i nieznane, a więc nie definiuje tego jak przynależne do niego, natomiast im więcej doświadcza kontaktu ze swoim wewnętrznym ja, im dalej wędruje w głąb własnej krainy duchowej, tym lepiej uczy się rozpoznawać co znaczą jego własne symbole, odczucia, jego duchowy język, co mówi jego podświadomość i jak się przejawia, a kiedy mówi komunikuje się wyższe ja… Dopiero pod koniec tej wędrówki przestaje istnieć oddzielenie na wyższe i niższe ja, i powstaje Człowiek jako całość, wyższa Istota która pojęła swoje dziedzictwo.

Ale póki co jesteśmy wszyscy w drodze, co oznacza dość mozolną pracę,  która przyspieszana bywa natchnieniem płynącym ze Źródła, nie skąpo wydzielanym jak mylnie możemy mniemać na początku, jęcząc i poddając się zwątpieniu i rezygnacji, że tak długo iść trzeba… Natchnienie, zwane też oświeceniem, głosem Boskim wewnątrz Ciebie, prowadzeniem czy mądrością ducha, jest tą wibracją, z którą gdy zespalamy nasze myśli i odczucia jesteśmy wstanie odbierać przekazy czyli myśli szlachetne płynące z wymiaru Prawdy wprost nauczające naszą duszę.  A czym jest to zespalanie myśli i odczucia? I dlaczego nie tylko myśli jak niektórzy mawiają? Gdyż sama myśl to mało, szlachetne uczucie połączone  z myślą czystą jest tym co wynosi człowieka na wyżyny jego Jestestwa. Szlachetne, czyste, te słowa to klucz do wibracji jaką należy w sobie wytworzyć by poczuć, dotknąć myślą Nieba, wybić się ponad pułap gęstych ciężkich myśli i ciemnych szalonych emocji, które brutalnie zrzucają duszę na dno ciemnego wąwozu, z którego mozolnie musi się piąć, przedzierać w górę.

Czysta myśl strzelista, za cel obierająca sobie jedno, plus uczucie najbardziej szlachetne, altruistyczne, czyli nieegoistyczne na jakie na dziś możesz się zdobyć to Twój Rydwan do Boga. Czasem gdy dostroisz swoją myśl i uczucie dla Ciebie samego niespodziewanie, szczerze, puszczając kalkulowanie, wówczas sam dziwisz się jaki skarb natchnienie tej chwili przynosi Tobie. Czasem taki skarb, w postaci jednej chwili, przebłysku, oświecenia, jest jak piorun, który burzy stare w duszy by mogło zacząć się nowe. I to jest tym o czym mawiali wszyscy mędrcy, że odrodzenie to najpierw proces śmierci starego ja, by na jego ruinach móc postawić siedzibę – pałac, świątynię dla Boga, czyli przejawić  doskonałość stworzenia Bożego.

Trzymanie się natchnienia w życiu, to też proces, który nabiera owocności niejako wraz z naszym wytężonym staraniem się, praktykowaniem. Bo po każdym natchnieniu następuje jednakże powrót do siebie, zawsze już odmienionego, o krok bliżej ołtarza duszy…ale nadal jednak w drodze. Wracać musimy jednak z wiarą, że za kolejnym takim oświeceniem, spojrzeniem poza skłębione, zachmurzone Niebo duszy, już nie wrócimy na drogę, bo jasno pojmiemy, że nie musimy, gdyż od początku i stale byliśmy Tu, w Domu i mieliśmy stale w sobie to czego tak długo i z tak wielkim wysiłkiem poszukiwaliśmy na wielu drogach wielu światów…hmmmm. I to jest ten moment, na który dusza czeka całe życie swoje… I to jest ten ‘moment’, który staje się Wiecznością i dla którego warto żyć wieczność, przechodzić przez niezliczone trudy, dźwigać ciężary i obcierać sobie skórę dłoni i nóg do krwi w wędrówce przez niezliczone ostre kamienie … Bo nie ma nic poza tym, nic innego i nic wartego poznania poza Prawdą o sobie samym, która jest źródłem wszelkiego uzdrowienia i wyzwolenia. Zobacz Prawdę a ona cię wyzwoli, i choć na końcu tej ziemskiej ścieżki być może osiągniesz sukces nie całkowity jeszcze- to jednak zawsze musisz pamiętać, że ograniczenia są tylko w twojej myśli a zapora dla miłosierdzia Bożego jest tym co sam ustawiasz przed sobą. Usuń granice dla Bożej obecności w twoim życiu, a zobaczysz jak Ona wkracza i odmienia twój świat… To takie proste? I tak i nie, to jak stwierdzenie: Krocz w Obecności Boga i bądź doskonały… Czy to jest proste? Jak długo pozwalasz sobie kroczyć w Obecności Boga, a kiedy odbiegasz troszeczkę na bok, trochę się chowasz by dokonać czynu mniej szlachetnego, bo łatwiejszego, by ukryć swoje nawykowe dążenia…zachcianki nie do końca przystojące duszy stojącej tam gdzie jest jedynie naga Prawda… Ukrywanie to odgradzanie siebie od Źródła. Nikt nie mówił, że wyzwolenie siebie z więzów jakie nałożyliśmy na siebie w postaci naszego ego i utożsamiania się z nim jako nami będzie proste, natomiast początek utożsamiania się ze sobą w postaci boskiego obrazu, Wyższego Ja jest początkiem powrotu do Domu a raczej otworzeniem oczu na to gdzie i kim jesteś w Rzeczy Samej.

Uzdrowienie?

Tak…

Każdy z nas jest Uzdrowicielem w drodze do rozpoznania Prawdy, która go ostatecznie wyzwoli z  wszelkich form zniekształcania Tego, co Jest, to znaczy JAM JEST.

 

 

Magdalena

Brak komentarzy