paź 29 2014

Co dla kogo stanowi skuteczną obronę?

różdzka Co dla kogo stanowi skuteczną obronę? W dzisiejszych czasach tyle jest amuletów, symboli i talizmanów ochronnych, tyle różności i magicznych artefaktów, wszystko na wyciągnięcie ręki. I niby do końca w to nie wierzymy, ale zainteresowanie jest i zawsze gdzieś tam tkwi myśl- a na wszelki wypadek, przecież nie zaszkodzi… Jeszcze inni ślepo wierzą w jakiś magiczny talizman i jego siłę ochronną…do czasu aż przeciwnik nie okaże się silniejszy… Ani jedni ani drudzy nie widzą, że to wszystko pół środki, narzędzia mające uspokoić nasze lęki, niektóre z nich w jakimś stopniu działają, inne to puste przedmioty, jeszcze inne szkodzą zamiast pomagać.

Często zawierzając komuś, czemuś nie zastanawiamy się komu powierzamy obronę naszej duszy, oddajemy ją w najmniej powołane ręce lub łudzimy się, że sami sobie poradzimy, gdy przyjdzie potrzeba, bądź powierzamy się pustym, mało znaczącym i sztucznie napompowanym formom, które rozpadają się jak papierowe zabawki w rękach dziecka przy pierwszej zabawie… Mówię alegoriami i może trudno to pojąć dla kogoś kto konkretnie nie siedzi w ezoteryce. Już wyjaśniam, ostatnio chodząc po różnych sennych światach, najlepiej widzę w snach, miałam różne tzw. przygody, mniej lub bardziej przyjemne, a ich odzwierciedlenie jest widoczne w naszej rzeczywistości. Będąc tam wyraźniej się widzi, przynajmniej ja, niektóre zagrożenia w jakiejś konkretnej formie, która tam na ciebie napiera. Jeśli nie pamiętasz swoich wypraw, nie znaczy że ich nie odbywasz, wszyscy żyjemy wielowymiarowo, nie tylko w tym świecie widzianym oczami fizycznymi, wszyscy mniej lub bardziej radzimy sobie z zagrożeniami, omijamy je lub wpadamy jak przysłowiowa śliwka w kompot, ale nie o zagrożeniach chcę mówić, lecz o tym co robimy gdy już wiemy, że wpadliśmy do tej ciemnej dziury? Co ty robisz gdy strach cię obezwładnia a wszystko się wali, gdy niby niezrozumiałe ciągi zdarzeń cię przytłaczają a dziwaczne cienie, formy czy postacie przerażają… Czy one znikną gdy pomachasz im przed oczyma amuletem, czy znikną gdy zaczniesz czarować lub wypowiadać magiczne formułki, czy widziałeś lub odczułeś kiedyś efekt takiej powiedzmy to obrony…ja tak…. Na pewnych poziomach, w pewnych ‘miejscach’ to – przepraszam za wyrażenie- śmiech i puste krzesła, to trochę jakbyś wyskoczył z maczugą na karabin maszynowy- troszkę inny poziom nieprawdaż?

Zmierzam do tego, że każdy mentalny symbol ochronny, artefakt czy magiczna formułka, ma swoje ograniczenia i w przypadku realnego zagrożenia otwierasz szeroko oczy z przerażeniem i ze zdumieniem patrzysz i widzisz, że jesteś jak topielec, który tonie i zamiast chwytać się liny próbuje przetrwać machając kawałkiem kijka, któremu przypisał wielkie moce.

Co robić gdy tak stoisz sam, opuszczony i nagle ogołocony ze swoich wielkich wyobrażeń na własny temat i własnych możliwości i tych wszystkich bubli, którymi się otoczyłeś? Zawsze pozostaje poziom najczystszej intencji, prawdy, jedno słowo które działa, wypowiedziane z wiarą. Co dla Ciebie jest tym najczystszym Źródłem? Co dla Ciebie jest Prawdą? Co dla Ciebie jest ostatecznym odwołaniem, ostatecznym ratunkiem? Kogo zawołasz na pomoc, gdy zgasną światła twoich oczu na tą rzeczywistość? Czy to będzie jakiś wymyślony przez kogoś kiedyś symbol, niepewny, nie wiadomo co reprezentujący, i dokąd prowadzący? Czy może z pewnością chwycisz pochodnię światła w dłoń i mocnym głosem zawołasz – BÓG, Ojciec mój. I wszystko co zwodzi i zagraża nie ma do ciebie już dostępu.
Magdalena

Brak komentarzy